Rumuni przyjechali do Torunia z nowym kanadyjskim trenerem, ale bez dziesięciu podstawowych zawodników, którzy zbojkotowali reprezentację. W takiej sytuacji, jeszcze przed rozpoczęciem turnieju, byli murowanymi kandydatami do spadku. W Toruniu przegrali wszystkie swoje spotkania, a jedynego gola, nawiasem bardzo ładnego, strzelili w ostatniej tercji, gdy "Oranje" prowadzili już 4:0. Holendrzy dominowali we wszystkich tercjach i pewnie wygrali, choć także wielu z nich jest półamatorami. Rumuni często faulowali, umożliwiając rywalom grę w przewadze i właśnie podczas nich Holendrzy strzelili pierwsze trzy gole. Mirosław Ząbkiewicz, Toruń Holandia - Rumunia 5:1 (1:0, 2:0, 2:1) Bramki: 1:0 Demeline - Willemse (18.10 PP1), 2:0 Willemse - Schaafsma - Korthuis (32.42 PP2), 3:0 Schaafsma - Tummers (33.42 PP1), 4:0 Schaafsma - Korthius (46.06), 4:1 Becze - Georgescu - Tanko (48.50), 5:1 Korthuis - Willemse - Schaafsma (49.51 SH1). Kary: 26 - 22 minut. Strzały: 42 - 28. Widzów: 600. Holandia: Groeneveld - Willemse, Tummers; Teunissen, van Biezen, van den Huevel - van Oorschot, de Jong; Postma, Bruijsten, Korthuis - Verbruggen, Hagemeijer; Schaafsma, Houkes, Demelinne - Euverman; Ramoul, Kars, van Schagen. Rumunia: Molnar - Kosa, Papp; Modovan, Kosa, Szocs - Nagy, Molnar Szabolcs; Virag, Zsolt Molnar, Geru - David, Sprencz; Tanko, Georgescu, Pascaru - Becze, Tapu, Imecs.