Robert Małolepszy: Panie trenerze - po ośmiu latach przerwy znów chce Pan prowadzić reprezentację Polski. Skąd ten pomysł? Tomasz Putra: Jestem Polakiem, który mieszka we Francji, nauczył się trenerskiego fachu w tym kraju, ale wciąż kocha Polskę, pamięta skąd się wywodzi i bardzo wierzy w to, że możemy zacząć ścigać rugbowy świat. Osiem lat temu udało nam się dojść do 25 miejsca na świecie. Biliśmy się jak równy z równym z takimi drużynami jak Niemcy, czy Belgia. Wierzę, że stać nas nie tylko na powrót na te pozycje, ale na rozwój. Chcę podkreślić, że osiem lat temu nie zrezygnowałem z prowadzenia kadry, nie szukałem innej pracy. To ona mnie znalazła, gdy podziękowano mi w Polskim Związku Rugby. Ma Pan o to żal? - Nie, ale mam pewność, że mogliśmy iść dalej, że była szansa na rozwój. Dziś po ośmiu latach wiem, jakie błędy wówczas popełniłem. Na pewno jestem też lepszym trenerem. W ostatnich latach dotknąłem szkolenia na najwyższym światowym poziomie - byłem członkiem sztabu szkoleniowego jednego z czołowych klubów we Francji, a co za tym idzie w Europie - LOU Lyon. Pracowałem też CSBJ Bourgoin, z drużynami U’18 i U’20. To klub, który wychował blisko 50 reprezentantów Francji. Słynie z twardej szkoły, której i ja jestem zwolennikiem. Do tego stałem się edukatorem World Rugby. Pomagam trenerom w całej Europie podnosić poziom ich warsztatu. Poznałem bardzo szczegółowo projekt edukacyjny światowej federacji i chciałbym go teraz wprowadzić w Polsce. Na czym ten projekt ma polegać? - World Rugby rozpisała wszystko ze szczegółami, tu nie ma co wyważać otwartych drzwi. Moim zadaniem będzie przekazanie tej wiedzy trenerom klubowym oraz zawodnikom. To jest mój pomysł na pierwszy okres pracy z kadrą. Wszyscy muszą poznać system szkolenia, system gry, będę chciał wciągnąć do współpracy zawodników reprezentacji, zwłaszcza jej liderów oraz trenerów. Chciałbym, by w każdym zgrupowaniu kadry brało udział co najmniej dwóch szkoleniowców z klubów Ekstraligi. Kadra ma być drużyną, która będzie jednoczyć środowisko, która będzie promieniować na wszystkie kluby. A motorem rozwoju polskiego rugby powinna być Ekstraliga Rugby. Jeśli podniesiemy w niej poziom, podniesie się też poziom reprezentacji. Od czego Pan zacznie, oczywiście jeśli zostanie wybrany? - Zacznę od audytu wszystkich zawodników i czołowych klubów. Oczywiście audytu sportowego. Chcę pokazać trenerom gdzie mają największe atuty, a gdzie są słabości ich drużyn. To samo chcę przekazać zawodnikom. Oczywiście oni zapewne będą mieli podobne wnioski, ale takie spojrzenie z boku, oparte na doświadczeniach World Rugby, na najlepszych światowych wzorach, na pewno wszystkim się przyda. Bardzo ważne będzie też wsłuchanie się w potrzeby klubów. Wszystkie materiały, kursy muszą być ogólnodostępne, proste i zrozumiałe. Mój projekt zakłada pracę zespołową wszystkich szkoleniowców Ekstraligi Rugby oraz tych, którzy pracują dla Polskiego Związku Rugby. Audyt i co dalej? Po audycie musimy ustalić co jest dla polskiego rugby najważniejsze. Co jest pilne, a co może poczekać. Wspólnie musimy tego dokonać i zdecydować, co chcemy robić. Z kim chcemy robić. Jedno co mogę powiedzieć już dziś, to że nic nie da się zrobić bez dobrze wyszkolonych trenerów. To od nich najwięcej zależy jeśli chodzi o postęp sportowy całego polskiego rugby, a co za tym idzie reprezentacji. A co z kadrą? - Wszyscy, którzy są dziś w kadrze dostaną szansę, ale też zadania do wykonania. Cała reprezentacja, ale ja też, te zadanie będą musieli wykonać. Będziemy mówić sobie zawsze prawdę, będziemy się rozliczać z tego co robimy, będziemy stawiać sobie coraz wyższe cele. Wspólnie z Polskim Związkiem Rugby ustalimy strategię - ale nie na rok, dwa czy trzy. Strategię co najmniej na 8 lat. By ją wypracować najpierw wszyscy szczerze powiemy sobie gdzie jesteśmy, co umiemy, a czego musimy się nauczyć. Potem nawzajem będziemy się z tego rozliczać i pracować razem. To słowo chcę podkreślać na każdym kroku. Razem. Więcej przeczytasz na Polastsport.pl - Kliknij TUTAJ!