Rudniew jest najlepszym strzelcem ekstraklasy i choć wiosną jest w słabszej formie, tak jak cały zespół z Poznania, to prawdopodobnie wywalczy koronę króla strzelców. Już ma 19 goli, aż o siedem więcej od drugiego w klasyfikacji Tomasza Frankowskiego. Jest też najlepszym sposobem na załatanie choć po części kilkunastomilionowej dziury w budżecie klubu z Poznania. Niemiecki dziennik "Hamburger Abendblatt", a zaraz za nim inne tamtejsze oraz polskie media, poinformował, że po sezonie Rudniew zastąpi w Hamburgerze SV Mladena Petricia, z którym klub nie przedłuży bardzo drogiego kontraktu. 31-letni Chorwat, który występuje w Hamburgu od 2008 roku, zarabia na sezon około 2,7 miliona euro. Jest jednak warunek - HSV musi utrzymać się w Bundeslidze. Tymczasem po czterech porażkach z rzędu klub z Hamburga znalazł się na 16. miejscu, oznaczającym grę w barażach. Jeśli w sobotę przegra na wyjeździe z ostatnim w Bundeslidze FC Kaiserslautern, jego sytuacja będzie niewesoła. Niemieckie media podają, że Lech mógłby dostać od HSV za Rudniewa około trzech milionów euro. Nie oznacza to, że cała ta kwota trafi do "Kolejorza", który po nieudanym sezonie ma sporą dziurę w budżecie. Poprzedni klub Rudniewa, węgierski Zalaegerszegi TE zastrzegł sobie w umowie, że dostanie procent od kolejnego transferu piłkarza. Według różnych źródeł to kwota od 12 do 20 procent - tę ostatnią podali Węgrzy. Kilka procent od transferu przejmą też PZPN czy okręgowy związek w Poznaniu. A jeszcze jesienią niektóre źródła twierdziły, że Łotysz mógłby trafić do Serie A za siedem milionów euro - taką ofertę podobno skłonna była złożyć Genoa. Dane "La Gazetta dello Sport" okazały się jednak nieprawdziwe - poznański klub takiej propozycji nie otrzymał. Dziś na taką kwotę nie ma szans - w pierwszych siedmiu spotkaniach w tym roku Rudniew zdobył zaledwie jednego gola - na dodatek z rzutu karnego. Tyle że nie tylko on gra słabiej - cały zespół Lecha spisuje się przeciętnie. Rudniew dostawał mało podań od pomocników, często sam musiał wypracowywać sobie sytuacje. Miał też pecha - np. w meczu z Ruchem Chorzów dwukrotnie trafiał piłką w słupek. Rudniew trafił do Lecha latem 2010 roku. Nie załapał się jednak na mecze kwalifikacyjne do Ligi Mistrzów - klub zgłosił go dopiero na fazę grupową Ligi Europejskiej. W debiucie Łotysz ustrzelił hat-tricka na Stadionie Olimpijskim w Turynie, później strzelił jeszcze arcyważną bramkę Juventusowi w rewanżu oraz Sportingowi Braga. W polskiej ekstraklasie był w sezonie 2010/2011 wyróżniającą się postacią, ale dopiero ostatnią jesień miał niezwykle udaną. Aż cztery razy ustrzelił hat-tricka, w sumie zdobył 18 bramek. Najlepszy snajper Lecha ma w Poznaniu kontrakt ważny do czerwca 2014 roku. Lech chciał przedłużyć tę umowę, ale piłkarz nie zdecydował się na to. W "Kolejorzu" nie jest nawet w czołówce najlepiej zarabiających zawodników - więcej od niego dostaje nawet Vojo Ubiparip, który do niedawna rzadko pojawiał się na boisku. Bundesliga - wyniki, strzelcy bramek, składy, tabela