Przeczytaj zapis relacji na żywo z meczu Ruch - Lech Jest nowy trener, nie ma zmiany stylu gry w lidze. Jose Maria Bakero nie odmienił w Chorzowie piłkarzy mistrza Polski - "Kolejorz" przegrał 0-1 i po jednej trzeciej sezonu zajmuje miejsce oznaczające spadek do pierwszej ligi. Po wspaniałym meczu w Lidze Europejskiej, znów przyszły dla Lecha ciężkie chwile w Ekstraklasie. Jose Maria Bakero, który od środy prowadzi poznaniaków, nie zdołał tym razem odpowiednio zmotywować ich do starcia z Ruchem. Hiszpan postanowił nie powtarzać błędów swojego poprzednika i dał odpocząć niektórym piłkarzom grającym w czwartek - na ławce rezerwowych usiedli więc m.in. Artjoms Rudnevs i Sławomir Peszko, a szansę gry od początku dostali Joel Tshibamba i Jacek Kiełb. Mimo tych zmian Lech nie był w stanie grać w takim tempie, jak w czwartek przeciwko Manchesterowi City. To było na rękę bardzo mądrze grającym piłkarzom z Chorzowa. Oni nie zamierzali się wdawać w ryzykowną wymianę ciosów - po stracie piłki cofali się na swoją połowę i szukali okazji do kontr. Obie drużyny sytuacji miały niewiele - w przypadku Lecha w pierwszej fazie meczu można tylko mówić o ciekawym strzale z rzutu wolnego Seweryna Gancarczyka (Matko Perdijić obronił), zaś w przypadku Ruchu o celnej główce Łukasza Janoszki (prosto w Jasmina Buricia). Później niezłą okazję zmarnował po wrzutce Kiełba Jakub Wilk (uderzył wzdłuż bramki). Szansą dla Ruchu były też stałe fragmenty - pozbawiona kontuzjowanego Manuela Arboledy obrona Lecha miała bowiem wówczas problemy. Jedno z dośrodkowań Gabora Straki zakończyło się na poprzeczce bramki Lecha. W końcówce pierwszej połowy ospały Lech miał jeszcze dwie okazje do objęcia prowadzenia - po akcji Tshibamby strzał Stilicia obronił Perdijić, wybił piłkę poza boisko. Po rzucie rożnym piłka trafiła na nogę pozostawionego bez opieki Kiełba, ale pomocnik Lecha uderzył w długi, zamiast w krótki róg. Tam był Maciej Pulkowski i bez problemu wybił piłkę. W drugiej połowie chorzowianie zagrali tak, jak przeciwko Lechowi grały ekipy z Lubina, Bełchatowa czy Białegostoku. Poznaniacy nie mieli za bardzo ochoty na bieganie, grali wolno, ospale. Wejścia na boisko Peszki, Możdżenia czy Rudnevsa niewiele zmieniały. Chorzowianie starali się rozrywać obronę rywali kontrami, mogli liczyć na rzuty wolne i rożne. W końcu Ruch został nagrodzony, a bohaterem okazał się Łukasz Janoszka. W 61. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Andrej Komac, duży błąd popełnił Jasmin Burić, który wyskoczył z bramki i... zatrzymał się. Skorzystał na tym Janoszka - głową pokonał stojącego na linii bramkowej Stilicia. Lech może i chciał zaatakować, ale nie za bardzo wiedział jak. Piłkarze z Poznania wyglądali tak, jakby mieli ołowiane nogi. Gdyby w 77. minucie Janoszka dobrze trafił w piłkę, a do bramki miał pięć metrów, losy byłyby rozstrzygnięte. A tak Lech do końca miał prawo wierzyć w sukces, choć odważniej zaatakował dopiero wtedy, kiedy mecz zbliżał się ku końcowi. W szóstej minucie doliczonego czasu poznaniacy mieli najlepsza okazję - sędzia dał im rzut wolny z 17 metrów. Do piłki podszedł Peszko i... kropnął na wysokość drugiego piętra. Podsumował w ten sposób fatalną grę swojej drużyny. Ruch zrewanżował się poznańskiej drużynie za porażkę pół roku temu - wtedy poznaniacy wygrali szczęśliwie 2-1, otworzyli sobie w ten sposób drogę do mistrzowskiego tytułu. Teraz muszą znaleźć sposób na opuszczenie strefy spadkowej - może to się stać już w najbliższą środę, gdy "Kolejorz" rozegra zaległy mecz z Polonią Warszawa. Powiedzieli po meczu: Drugi trener Lecha Ryszard Kuźma: "Myślę, że było to żywe, interesujące spotkanie i szkoda, że zakończyło się naszą porażką. Pewnie mecz ułożyłby się inaczej, gdybyśmy wykorzystali sytuacje stworzone w pierwszej połowie. W drugiej części Ruch zdobył gola po stałym fragmencie gry, mimo że uczulaliśmy naszych zawodników na sposoby rozgrywania takich sytuacji przez gospodarzy. Piłkarze nie spuścili głów i do końca walczyli przynajmniej o wyrównanie. Od strony fizycznej wyglądało to dobrze, natomiast trudno jest zawodnikom wykrzesać z siebie maksymalną koncentrację w dwóch kolejnych meczach rozgrywanych w tak krótkim czasie" (w czwartek Lech grał w Lidze Europejskiej z Manchesterem City). Trener Ruchu Waldemar Fornalik: "Mecz był rozgrywany w dobrym tempie. Kibice obejrzeli grę kontaktową, która im się podoba. Musieliśmy zaangażowaniem zniwelować różnicę w umiejętnościach piłkarskich dzielącą obie drużyny. Radocha jest naprawdę duża. Byliśmy dziś skuteczniejsi. Mogę potwierdzić słowa trenera Kuźmy, że nie jest łatwo zagrać w krótkim czasie dwa mecze na bardzo wysokim poziomie". Ruch Chorzów - Lech Poznań 1-0 (0-0) 1-0 Łukasz Janoszka (61-głową). Ruch: Matko Perdijić - Krzysztof Nykiel, Rafał Grodzicki, Piotr Stawarczyk, Maciej Sadlok - Wojciech Grzyb, Gabor Straka (91. Paweł Lisowski), Marcin Malinowski, Michał Pulkowski (56. Andrej Komac), Łukasz Janoszka (81. Arkadiusz Piech) - Maciej Jankowski. Lech: Jasmin Burić - Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Ivan Djurdjević, Seweryn Gancarczyk - Jakub Wilk, Siergiej Kriwiec (64. Mateusz Możdżeń), Semir Stilić, Dimitrije Injac, Jacek Kiełb (57. Sławomir Peszko) - Joel Tshibamba (71. Artjoms Rudnevs). Sędzia: Dawid Piasecki (Słupsk). Żółta kartka - Ruch Chorzów: Krzysztof Nykiel, Marcin Malinowski, Łukasz Janoszka, Andrej Komac. Lech Poznań: Seweryn Gancarczyk, Semir Stilić, Sławomir Peszko. Widzów 7˙000. Ekstraklasa - wyniki, strzelcy bramek, składy, tabela aktualizowana na bieżąco