- Poziom na świecie bardzo się wyrównał. Może tylko Francja jest wyraźnie przed wszystkimi, choć na przykład z Hiszpanią tylko zremisowała. Jest jednak grono 10, może 12 drużyn grających na zbliżonym poziomie. A przecież na mistrzostwach nie ma silnych drużyn Rosji czy Czech. My od tych drużyn nie odstajemy - powiedział Henryk Rozmiarek. - Można powiedzieć, że jest to dobry występ, choć plany na pewno były ambitniejsze. Przy tej wyrównanej stawce można było zdobyć medal, ale też, jak na przykład Niemcy, grać o 11. lokatę - dodał trzykrotny uczestnik igrzysk olimpijskich. Według Rozmiarka, obecnie szkoleniowca AZS AWF Gorzów Wlkp., w polskim zespole trochę poniżej oczekiwań spisują się liderzy: Mariusz Jurasik, Marcin Lijewski i Karol Bielecki. - To są nasze największe gwiazdy, ale też bardzo dobrze rozpoznani przez rywali gracze. Przeciwnicy po prostu znaleźli na nich receptę. Wiedzą, że trzeba trochę wyżej wyjść do nich, nie pozwolić się rozpędzić - stwierdził. Szkoleniowiec chwalił natomiast postawę obu bramkarzy - Sławomira Szmala i Piotra Wyszomirskiego, którzy jego zdaniem wielokrotnie ratowali polski zespół przed porażkami. - Podoba mi się też gra Bartka Tomczaka, którego znam dość dobrze. Uważam, że powinien dostawać więcej szans. W ataku pozycyjnym jest groźniejszy niż Tomek Tłuczyński, choć i on gra też dobry turniej - podkreślił. Polacy w piątek - na zakończenie mistrzostw - zagrają z Węgrami, którzy w Szwecji wygrali m.in. z Norwegami 26-23 i Niemcami 27-25. Stawką jest siódme miejsce, ostatnie, które gwarantuje udział w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich w Londynie. - Z Węgrami zremisowaliśmy na turnieju w Gdyni krótko przed mistrzostwami. Dlatego uważam, że zapowiada się bardzo ciężki mecz, a o wyniku będzie decydować, jedna-dwie bramki - ocenił Rozmiarek.