- Przed meczem mówiłem, że chcę zremisować i strzelić choć jedną bramkę - powiedział Marino. - Przed spotkaniem wynik 2:2 wziąłbym w ciemno, ale teraz czuję rozgoryczenie. Mogliśmy rywalizację rozstrzygnąć już dzisiaj. Zmarnowaliśmy sytuację na trzeciego gola, a poza tym przestaliśmy się utrzymywać przy piłce na połowie rywala. Lech nas niczym nie zaskoczył, aczkolwiek Polacy grali dobrze długimi podaniami i wrzucali piłkę z autu dobrze. To sprawiało nam kłopoty. Warunki pogodowe nas zaskoczyły. Nigdy nie graliśmy na zaśnieżonym boisku. We Włoszech to się nie zdarza. Ucierpieliśmy na tym, bo jesteśmy zespołem zaawansowanym technicznie i nie mogliśmy rozwinąć skrzydeł. Czy w rewanżu będziemy faworytem? Tak, jesteśmy nim. Pomimo rozgoryczenia, które odczuwamy, uzyskaliśmy dobry wynik. 2:2 to dobra zaliczka przed rewanżem. Musimy się jednak dobrze przygotować do drugiego meczu. Nie będzie on łatwy. Czy był spalony przy pierwszym golu dla Lecha? Dziennikarze włoscy podpowiadali mi, że był półmetrowy, ale sam nie potrafię tego ocenić.