W poprzednim sezonie Korzym był wypożyczony do Bełchatowa z Legii Warszawa. Młody napastnik zrobił jednak niezłe wrażenie, w 20 meczach zdobył 3 bramki i w klubie zainteresowano się wykupieniem zawodnika ze stołecznego zespołu, w którym z kolei nie miałby on wielkich szans na grę. Suma odstępnego za wychowanka Sandecji nie jest jednak wcale niska - 600 tys. złotych to dla bełchatowian spory wydatek. Mimo to, jeszcze kilka dni temu wydawało się, że lada chwila transfer zostanie dopięty, jednak Marek Jóźwiak - dyrektor sportowy Legii - stwierdził, że w ustaleniach między klubami nie było mowy o 600 tys. złotych, ale o kwocie o 100 tys. wyższej, w związku z czym oferta Bełchatowa nie jest dla Legii zadowalająca. O istnieniu tego zapisu wie prezes zarządu PGE GKS - Jacek Zatorski. Ustalenia są według niego takie, że cena za Korzyma wynosi 600 tys. złotych, ale... nie dla GKS-u! Bełchatów może co prawda wykupić napastnika, ale właśnie za 700 tys. zł. - Osoby, która jest odpowiedzialna za ten zapis w umowie już w Bełchatowie nie ma - stwierdza prezes Zatorski. - Nie była ona upoważniona do prowadzenia negocjacji, jednak wyszła przed szereg i tylko narobiła nam problemów. Skoro nasza oferta nie jest dla Legii zadowalająca, to nie będziemy robić nic na siłę. Mamy innych kandydatów do gry i mam nadzieję, że wkrótce powiemy, że oficjalnie zostali oni naszymi zawodnikami. Marek Jóźwiak stwierdza na koniec, że w najbliższy czwartek spotka się z kilkoma przedstawicielami klubów Ekstraklasy i to z nimi, a nie z Bełchatowem będzie negocjował sprzedaż Korzyma. Zainteresowanie usługami młodego napastnika wyraził już Widzew Łódź.