Dopiero po raz drugi w historii tenisa na igrzyskach (nie było go w programie igrzysk między 1924 i 1988 rokiem) wszystkie miejsca na podium zajęły reprezentantki jednego kraju, bowiem w 1908 roku udało się to Brytyjkom. Serwis jest najsłabszym punktem w tenisie Dementiewej, ale tym razem nie miała z tym uderzeniem większych problemów - popełniła tylko trzy podwójne błędy, podczas gdy jej rywalka 17. Osiągnęła również dwukrotną przewagę w wygrywających uderzeniach 26:13, co okazało się kluczowe dla jej zwycięstwa. Właśnie kończącym forhendem rozstrzygnęła losy meczu, po czym klęknęła na korcie, zanim zaczęła kłaniać się licznej widowni. W niedzielę przerwała serię 15 wygranych meczów Safiny, która przed przylotem do Pekinu wygrała turnieje WTA w Montrealu i Los Angeles. - Nie liczyłam tu na jakikolwiek medal, a już na pewno nie na złoty. To jest niesamowity dzień i najważniejszy moment w mojej karierze - powiedziała Dementiewa, która po raz drugi wystąpiła w olimpijskim finale, a w 2000 roku w Sydney przegrała z Amerykanką Venus Williams. O ile kwestia złota i srebra była wewnętrzną sprawą Rosjanek, o tyle apatyty na brązowy medal mieli gospodarze, za sprawą Na Li. Jednak Chinka w niedzielę nie potrafiła się poważniej przeciwstawić Zwonariewej i przegrała mecz o trzecie miejsce 0:6, 5:7. Tytuł mistrzowski w grze podwójnej wywalczyły w niedzielę Venus i Serena Williams (nr 2.), które powtórzyły w ten sposób wspólny sukces sprzed ośmiu lat w Sydney (Venus była wtedy również najlepsza w singlu). W finale amerykańskie siostry zaskakująco łatwo uporały się z mocnym hiszpańskim deblem: Anabel Medina-Garrigues i Virginia Ruano-Pascual (4.) 6:2, 6:0. Natomiast brązowy medal przypadł Chinkom Zi Yan i Jie Zheng (8.), po wygranej z ukraińskim deblem sióstr Aliony i Kateriny Bondarenko (6.) 6:2, 6:2.