Hamburger zjedzony przez Leo Messiego na lotnisku "El Prat" w Barcelonie, to sielski obrazek z podróży najlepszego piłkarza świata do Kataru, gdzie Argentyna gra towarzyski mecz z Brazylią. Dziennikarz katalońskiej gazety "El Mundo Deportivo" wyjaśnia zaraz, że Leo poprosił bułkę z kurczakiem, by mający obsesję na punkcie diety Pep Guardiola spał spokojnie. Każdego kroku 23-letniego Argentyńczyka strzeże Juanjo Brau - specjalista od odnowy biologicznej przypisany przez Barcelonę na wyłączność do posiadacza "Złotej Piłki". Zażarty bój CR7 W sobotę Messi strzelił dwie bramki Villarrealowi, w niedzielę razem z prezesem Barcelony wsiadł do samolotu. Kiedy zajadał kurczaka, jego największy rywal Cristiano Ronaldo toczył właśnie zażarty bój z Alberto Botią. Obrońca Sportingu radził sobie znakomicie, w 93. min nie wytrzymał jednak nerwowo i za głupi faul na Portugalczyku wyleciał z boiska. Ronaldo wykonał wtedy kilka prowokacyjnych gestów wobec kibiców w Gijon, którzy przez cały mecz okazywali mu niechęć. Różnica między symbolami Realu i Barcelony jest niewielka i ogromna zarazem. Ronaldo i Messi są współczesnymi królami futbolu, o ile jednak Argentyńczyk pozostał chłopcem z sąsiedztwa, o tyle sportową klasę Portugalczyka przysłania obraz prowokatora z nieznośnymi wręcz manierami gwiazdy. Gryźli, kopali i grali antyfutbol Ronaldo zdobył już w tym sezonie ligowym 12 goli (Messi 10). Po meczu w Gijon, który Real wygrał 1-0 dzięki bramce Gonzalo Higuaina w 83. min, Ronaldo powiedział zdegustowany, że gospodarze potrafili tylko kopać po nogach, szarpać za koszulki, gryźć i grać antyfutbol. Przeczy temu wspaniała parada Ikera Casillasa, który uratował Realowi zwycięstwo po główce Davida Barrala. A najgłupszy faul meczu popełnił stoper "Królewskich" Pepe kopiąc bez piłki Miguela de las Cuevas. Stereotyp złego i dobrego chłopca przylgnął nie tylko do Ronaldo i Messiego. W te same role wcieli się też obaj trenerzy. Jose Mourinho został nazwany "kanalią" przez szkoleniowca Sportingu, który tak się wkurzył na Portugalczyka, że po meczu podbiegł do autokaru "Królewskich" i nie tylko wykonał obsceniczne gesty, ale jeszcze rzucił w niego butelką. Mourinho z zimną krwią zraża do siebie kolejnych rywali. Wyniki stoją za nim murem. Real awansował już do 1/8 finału Champions League, w Primera Division Porugalczyk jest najlepszym trenerskim debiutantem. Z dziewięcioma zwycięstwami i dwoma remisami pobił Guardiolę, który dwa lata temu o tej porze zanotował z Barceloną dziewięć zwycięstw, remis i porażkę. Guardiola głuchy na zaczepki Mourinho Guardiola nie odpowiada na zaczepki Mourinho. Zna go zbyt dobrze, kilka lat pracowali razem w Barcelonie. Bardzo się wtedy polubili, Katalończyk nazywa dziś Portugalczyka "najlepszym trenerem na świecie". Mourinho też nie może nie doceniać tego, co Pep osiągnął z Barceloną (8 trofeów w dwa lata). Wszelkimi środkami próbuje jednak wyprowadzić go z równowagi sugerując, że nie tylko sędziowie, ale nawet rywale pomagają klubowi z Katalonii. Kłótnia z trenerem Sportingu zaczęła się od słów Mourinho, że na Camp Nou oddał on mecz walkowerem wystawiając siedmiu rezerwowych. Czy trener Realu ma powód, by atakować sędziów? Ronaldo wykonywał już w tym sezonie trzy karne, Messi jeszcze ani jednego. Bez względu na fakty Mourinho lubi mieć cały świat przeciwko sobie i swoim piłkarzom. To jeden z fundamentalnych punktów w jego recepcie na sukces. Wojna psychologiczna przed Gran Derbi będzie rosła z każdym dniem. Real nie pojedzie do Katalonii bez obaw, bo przegrał z Barceloną ostatnie cztery mecze. Na Camp Nou też oczekują "Królewskich" z niepewnością, bo Mourinho napsuł Katalończykom mnóstwo krwi. W półfinale ostatniej edycji Champions League jego Inter zatrzymał marsz Barcelony w obronie trofeum. W dodatku "Mou" zdaje się znać sposób na Messiego, bo genialny Argentyńczyk nie strzelił jeszcze bramki w meczach z zespołami prowadzonymi przez Portugalczyka. Tak jak Ronaldo nie zdobył gola w pojedynkach z Barceloną. 13 mistrzów świata na Camp Nou Poza triumfatorami dwóch ostatnich edycji "Złotej Piłki", poza trenerami, którzy w dwóch ostatnich sezonach wygrywali Champions League, 29 listopada na Camp Nou stawi się 13 mistrzów świata z RPA. Dwóch z nich (Arbeloa i Albiol) usiądzie nawet na ławce rezerwowych, bo u Mourinho nie dają rady przebić się do składu. Obaj wielcy rywale są u szczytu formy - straty ponieśli tylko na początku sezonu. Real wygrał sześć ostatnich spotkań w Primera Division, Barca pięć. Nikt nie narzeka już nawet na Karima Benzemę i Davida Villę. Pierwszy jest w Realu super rezerwowym, którego pojawienie się na boisku odmienia losy kolejnych meczów, drugi zdobył już dla Barcy więcej goli niż przed rokiem Zlatan Ibrahimovic. 12 miesięcy temu gol Szweda rozstrzygnął Gran Derbi na Camp Nou na korzyść Barcelony. Kto mógł wtedy przypuszczać, że w kolejnych, śmiertelnie obrażony na Guardiolę Ibra będzie trzymał kciuki za Real? Dyskutuj z Darkiem Wołowskim na jego blogu!