W 1980 roku gospodarzem igrzysk była rosyjska stolica. Kilka miesięcy wcześniej, pod koniec 1979 roku, wojska ZSRR wkroczyły do Afganistanu. To spowodowało, że 66 krajów, na czele z USA, postanowiło zbojkotować imprezę organizowaną przez radzieckie imperium. W odpowiedzi, ZSRR wraz ze swoimi państwami satelickimi zrezygnował z udziału w kolejnych igrzyskach, które odbywały się w Los Angeles. Strona radziecka argumentowała to wtedy "rażącym naruszeniem przez stronę amerykańską Karty Olimpijskiej, braku odpowiednich środków bezpieczeństwa dla delegacji ZSRR oraz kampanii antysowieckiej rozpoczętej w USA". Rosyjski portal podkreśla cyniczność decyzji ówczesnych władz, które dla celów politycznych zaprzepaściły kilka lat pracy sportowców z kilku krajów. - Wróciliśmy z obozu treningowego, a tam potężna kampania antyolimpijska była już w pełnym toku, zaangażowani byli znani sportowcy: mówili, że to dobra decyzja, wyjazd do Los Angeles jest niebezpieczny i inne bzdury. Szczerze mówiąc, ani wtedy, ani teraz nie znam ani jednego sportowca, który naprawdę by tak myślał - wspomina biegaczka Ludmiła Kondratiewa. Powrót "własnych" igrzysk po latach W 1984 roku rosyjscy urzędnicy stanęli przed ciężkim zadaniem - co zrobić ze sportowcami, którzy przez ostatnie lata sumiennie przygotowywali się do igrzysk? Dodatkowo radziecki rząd zapewnił, że nie ma zamiaru organizować własnych igrzysk, które miałyby konkurować z tymi odbywającymi się w Ameryce. Zamiast tego powstał koncept Przyjaźń-1984, czyli turniej dla zawodników z krajów socjalistycznych, a także tych, którzy nie dadzą rady zdążyć na "właściwe" igrzyska. Ostatecznie głównymi uczestnikami zawodów były ZSRR, Bułgaria, Węgry, NRD, Polska, Czechosłowacja, Korea Północna, Kuba, Mongolia i Wietnam. Później dołączyli do nich sportowcy z innych krajów, takich jak Wielka Brytania, Włochy czy USA. Dochodziło do dosyć zabawnych sytuacji, bo sportowcy, którzy chwilę później zdobywali w Los Angeles medale, w radzieckich zawodach nie stawali nawet na podium. Po 38 latach sytuacja trochę zatoczyła koło. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, MKOL zdecydował o wyrzuceniu rosyjskich i białoruskich sportowców z Igrzysk Paraolimpijskich w Pekinie. W odpowiedzi, jeszcze bardziej cynicznej niż ta sprzed niemal czterech dekad, Rosjanie zorganizowali własną paraolimpiadę. Oprócz gospodarzy, udział wzięli w niej sportowcy z Białorusi, Kazachstanu, Armenii i Tadżykistanu. Rosyjski portal dosyć rzetelnie opisuje sytuację z lat osiemdziesiątych, w tytule jednak używa frazy, że "polityka znów podzieliła sport". Tutaj dobrze byłoby zrobić erratę, że nie polityka, a Rosja.