Mimo nie całkiem idealnej wydolności i pewnej nadwagi, po roku nieobecności na boiskach spowodowanej trzecią kontuzją kolana, Ronaldo pokazuje, że nie bez powodu uhonorowano go trzykrotnie tytułem Piłkarza Świata FIFA. 32-letni Ronaldo niemal rozkwita w klubie Corinthians i strzelił dla niego osiem goli w dziewięciu meczach od czasu, gdy w marcu powrócił do zawodowego futbolu. Wielbiciele jego talentu już domagają się, by powrócił do drużyny narodowej. - To odpowiedź tym, którzy mówili, że jestem piłkarzem na gry pokazowe i mam tylko marketingową wartość. Jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Robię to, co lubię. A najważniejsze dla mnie to grać w futbol - powiedział Ronaldo. Ostatni gol w jego starym stylu strzelił w niedzielę w mistrzostwach Sao Paulo, gdy jego Corinthians wygrali z Santosem 3:1. Zespół Ronaldo ma jeszcze jeden mecz do rozegrania. Nawet jeśli przegra go 0:2 i tak będzie miał pierwsze miejsce w tabeli mistrzostw. Ronaldo pokazał, do czego jest zdolny, gdy strzelił gola w pierwszej połowie meczu. W trudnej pozycji przyjął piłkę lewą nogą, następnie zastosował drybling piętą, zostawiając za sobą obrońcę i zmylił delikatnym lobem bramkarza Santosu Fabio Costę. Nawet Pele, były gracz Santosu, który oglądał ten mecz na stadionie Vila Belmiro, pospieszył z pochwałami dla Ronaldo. - To był gol godny Pelego, a nawet wart Pucharu Świata. Jestem zadowolony, że było mi dane oglądać taką bramkę - powiedział Pele, brazylijski "król futbolu" z dawnych lat. Ronaldo, król strzelców mistrzostw świata wszech czasów, z 15 golami strzelonymi w finałach mistrzostw, jednak miał tremę wiedząc, że ogląda go Pele. - To było miłe być królem jeden dzień w domu Króla - podsumował Ronaldo swe wrażenia z niedzielnego meczu na stadionie Santosu.