Atak furii i pogróżki fanów Corinthians zmusiły do emigracji 38-letniego Roberto Carlosa. Cztery lata młodszy Ronaldo Luis Nazario da Lima uciekać z Brazylii już nie zamierza. Wyrok wydany przez kibiców przyjął z pokorą. "Chciałbym grać dalej, ale już nie jestem w stanie. Głowa chce, ale ciało nie może" - wyznał. Kpił z zawodowego futbolu Wielu z nas podzielało zdanie, że widok z trudem poruszającego się po boisku grubasa, był czymś w rodzaju kpiny z jego własnego mistrzostwa. Z drugiej jednak strony jeszcze tak niedawno fani nosili go na rękach. Kiedy podniósł się po ostatniej ciężkiej kontuzji w meczu Serie A Milan - Livorno i zaczął zdobywać gole dla Corinthians, wielu z tych, którzy dziś przeklinają Ronaldo, widzieli go w kadrze Carlosa Dungi na mistrzostwa świata w RPA. Nie każdemu wybitnemu sportowcowi dane jest idealne wyczucie momentu na odejście. Ronaldo kpił sobie jednak z zawodowego futbolu nie ze względu na swoją tuszę, ale raczej dlatego, że mimo niej wciąż potrafił strzelać. Bezdyskusyjnie odchodzi jedna z największych gwiazd w historii futbolu. Gdyby nie kontuzje, byłby dziś legendą miary Pelego. W 2007 roku stowarzyszenie statystyków i historyków piłkarskich IFFHS umieściło go na drugim miejscu wśród najlepszych piłkarzy wszech czasów, za Pele, a przed Diego Armando Maradoną. Ile to już razy światowe media ogłaszały, że jego bolesna kariera dobiegła końca? Dziś można mieć wrażenie, że zdjęcia zapłakanego z bólu Ronaldo obiegały świat tak samo często jak obrazki upamiętniające dni chwały. Zanim nazywany "Fenomenem" brazylijski piłkarz został mistrzem świata i królem strzelców mundialu w Korei i Japonii w 2002 roku, miał już za sobą dwie ciężkie operacje. Jako gracz Interu Mediolan dwa razy zrywał więzadła w kolanie. Po pierwszej operacji w 1999 roku wrócił do gry po 12 miesiącach. Kibice na całym świecie śledzący mecz Inter - Lazio w Pucharze Włoch cieszyli się zaledwie sześć minut, po czym więzadło w prawym kolanie rozpadło się kompletnie. Łzy i ból Brazylijczyka sprawiły, że wynik meczu nie miał już znaczenia. Lekarze twierdzili, że to koniec genialnego piłkarza. Ronaldo stracił kolejne dwa lata, po czym jednak nastąpił jego powrót na azjatyckim mundialu. Pierwszy transfer za 7,5 tysiąca dolarów Bento Ribeiro to jedna z najbiedniejszych dzielnic Rio de Janeiro, a sytuacja urodzonego tam 22 września 1976 roku Ronaldo Luisa Nazario da Limy była wręcz beznadziejna, bo rodzice żyli w separacji. Podobno przyszedł na świat trzy dni wcześniej, ale ojciec podał tę datę chcąc uniknąć kary za opóźnioną rejestrację narodzin syna. Jaka była radość, gdy pierwszy poważniejszy klubik Sao Cristovao wydał na niego 7,5 tys dol. W 1993 roku Ronaldo miał już kilku agentów, legenda głosi, że nie przeszedł do ukochanego Flamenco, bo szefowie nie chcieli kupić mu butów, o których marzył. Mając 17 lat zadebiutował w I lidze w Cruceiro Belo Horizonte zdobywając 58 goli w 60 meczach. Natychmiast zadebiutował w reprezentacji młodzieżowej, potem w pierwszej, a Carlos Alberto Parreira zabrał go na Mudial'94 w USA, na którym Brazylia po 24 latach odzyskała tytuł mistrza świata. Ronaldo nie zagrał wtedy ani minuty, ale kibicom w kraju nie przeszkadzało to cieszyć się następcą Pelego. Po mistrzostwach wyjechał do Europy bijąc rekordy strzeleckie w PSV Eindhoven (55 goli w 56 meczach) i Barcelonie. W Hiszpanii został królem strzelców, w 37 meczach zdobył 34 bramki, niektóre takie, że zapierało dech w piersiach. Gol z Compostelą, kiedy dostał piłkę na połowie boiska, po czym kiwnął całą obronę, sam Ronaldo udaje za nr 1 w prywatnym rankingu. Niedawno żartował, że najpiękniejszy gol wciąż jednak przed nim... Najbardziej tajemnicza kontuzja Paradoks polega jednak na tym, że już w wieku 23 lat był piłkarzem schorowanym, cieniem gracza na jakiego się zapowiadał. Poruszał się wolniej, ostrożniej, nie był już jak błyskawica, ale jego nieprawdopodobny talent wciąż pozwalał mu strzelać. O dorównaniu Pelemu nie było jednak mowy. Najbardziej tajemnicza kontuzja Ronaldo zdarzyła się przed finałem mundialu w 1998 roku we Francji. Kiedy 12 lipca ogłoszono skład Brazylii na mecz o złoty medal z Francuzami i nie było w nim Ronaldo. Ostatecznie wyszedł na boisko, ale był cieniem siebie, jak cały zespół, który przegrał 0-3. Powody do dziś nie są zupełnie wyjaśnione. Wyboru najlepszego gracza turnieju dokonywano dzień przed finałem, więc Ronaldo otrzymał wyróżnienie. Strzelec dwóch goli w decydującym meczu Zinedine Zidane, był w tej klasyfikacji dopiero szósty. Ale to on odebrał Puchar Świata. Ronaldo wrócił do Interu, gdzie zdarzyły się dwie feralne kontuzje kolana, przez które stracił prawie cztery lata. Mundial w Azji był wielkim powrotem. A po nim Real Madryt tworzący galaktyczną drużynę z Figo i Zidanem nie zwlekał dając za niego 45 mln euro. Zadebiutował w Hiszpanii 6 października dwoma golami w meczu z Alaves. A na koniec roku 2002 zdobył "Złotą Piłkę" France Football dla najlepszego piłkarza w Europie i tytuł gracza roku na świecie w plebiscycie FIFA. Po raz trzeci w karierze. Kontuzje sprawiły, że ostatni. Kontuzje i fatalna dieta - piłkarz nigdy nie wyrzekł się miłości do hamburgerów pracując na taki właśnie pejoratywny przydomek. Za gruby i niezdarny Nękany urazami Ronaldo strzelał coraz mniej. W sezonie 2006-2007 zdobył w lidze dla Realu zaledwie jedną bramkę i zimą został sprzedany do Milanu za marne 6 mln euro. Już w drugim spotkaniu w Mediolanie strzelił dwa gole. Wydawało się, że Milanello odmłodzi go o kilka lat. Lekarze okazali się bezsilny wobec geniusza, który częściej niż z rywalami walczył z bólem. W swoim ostatnim meczu w Serie A z Livorno wytrwał na boisku trzy minuty. Flamengo oddało do dyspozycji Ronaldo swoich lekarzy i "wszystko czego by potrzebował". Znów wrócił do gry podpisując jednak kontrakt z rywalem z Corinthians, gdzie w 38 meczach zdobył aż 23 bramki. W następnym sezonie drużyna była dopiero trzecia w tabeli, a na 38 spotkań schorowany Ronaldo zagrał tylko w 11. Z tych 11 meczów zespół 6 wygrał i 5 zremisował. Statystyka za dwa sezony wyglądała tak: 65 spotkań, 35 bramek, 11 asyst. Po niedawnej sensacyjnej porażce w Copa Libertadores fani Corinthians uznali, że to wina Ronaldo. Że jest za gruby, niezdarny, że nie zasługuje już na centa z klubowej kasy. Sam piłkarz poczuł się niezdolny do walki, choć właściwie ostatnie 10 lat spędził na nieprzerwanej batalii z samym sobą. Dyskutuj z Darkiem Wołowskim na jego blogu Kibice Corinthians wpadli w szał po klęsce w Copa Libertadores! Ronaldo: Poznaj prawdziwą historię legendy futbolu - Kliknij tutaj! Zobacz, jak grał Ronaldo, legenda futbolu: