Bjoern Einar Romoeren był w niedzielę najszczęśliwszym człowiekiem na skoczni w Planicy. Norweg wygrywając ostatnie w tym sezonie zawody Pucharu Świata, przy okazji dwukrotnie pobił rekord naszego globu w długości skoku, który obecnie wynosi 239 m.
- Już w pierwszym skoku (w serii próbnej - przyp. red.), w którym pobiłem rekord świata (234,5 m) ja nie skakałem, ale naprawdę leciałem. Potem, gdy dowiedziałem się, że Matti (Hautamaeki uzyskał 235,5 m - przyp. red.) mi go odebrał, moje serce dwukrotnie mocniej zabiło - powiedział Romoren w rozmowie z INTERIA.PL.
- W rundzie finałowej postawiłem wszystko na jedną kartę, bo skakanie na normalnych skoczniach to nie jest nic specjalnego, a na mamutach po prostu lecisz. Lecąc po rekord świata to uczucie jest jeszcze wspanialsze - dodał Norweg.
W nocy przed niedzielnymi zawodami Romoeren był jurorem w wyborach Miss Skoków 2005 w Kranjskiej Gorze i nie miał zbyt wiele czasu na wypoczynek. Czy to jest sposób na dalekie latanie na następny dzień? - To była możliwość obejrzenia pięknych dziewczyn w strojach kąpielowych - zaśmiał się Norweg. - Nie zawsze to się sprawdza, ale czasami mniej snu w nocy pomaga.
Paweł Pieprzyca, Planica
WIELKIE podsumowanie sezonu z INTERIA.PL!
Zobacz relację z czata z Adamem Małyszem
Zobacz galerię zdjęć z Planicy
Zobacz relację z czata z Heinzem Kuttinem
We wtorek naszym gościem na czacie będzie Apoloniusz Tajner! Zapraszamy!