- Jesteśmy w stanie zdobyć 15 medali - powtarzał w ubiegłym roku były już minister sportu Witold Bańka. Te aspiracje podtrzymuje jego następczyni Danuta Dmowska-Andrzejuk. To ambitny plan i wcale nie bezpodstawny. Na poprzednich igrzyskach - w Rio de Janeiro - Polacy zdobyli 11 medali. Taki sam dorobek mieli w Londynie (2012) i Pekinie (2008). W Atenach (2004) było gorzej - tylko 10 "krążków". Ostatni raz po 15 medali lub więcej "Biało-Czerwoni" sięgnęli w Atlancie (1996) - 17. Blisko byli w Sydney (2000), gdy 14 razy stawali na podium. Nadzieje na poprawę wyników w porównaniu z poprzednimi igrzyskami są związane z licznymi programami wsparcia dla sportowców wprowadzonymi w ostatnich latach przez Ministerstwo Sportu, ale również na podstawie wyników osiąganych w ostatnich latach. Od dawna szanse medalowe reprezentacji narodowych wylicza Gracenote Sport (dawna Infostrada Sports) zajmująca się naukowo olimpijską prognozą. Według różnych szacunków publikowanych od lipca do grudnia ubiegłego roku ta firma ma nawet bardziej optymistyczne przewidywania dla Polski. W ostatnim rankingu ogłosiła, że "Biało-Czerwoni" mogą zdobyć 17 medali (osiem złotych, jeden srebrnych i osiem brązowych). W praktyce wygląda na to, że poprawa osiągnięć medalowych Polski jest jak najbardziej możliwa. W minionym roku reprezentanci Polski zdobyli właśnie 17 medali na mistrzostwach świata, co jest głównym kryterium branym przez uwagę przy wszelkich prognozach wynikowych na IO. Ten wynik to o dwa więcej niż cztery lata wcześniej przed igrzyskami w Rio de Janeiro i sześć więcej niż przed Londynem, czyli wygląda na to, że jest lepiej. A przecież w 2019 roku zawodów tej rangi nie rozgrywali siatkarze, mistrzowie świata z 2014 i 2018 roku. Z powodu kontuzji w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Dosze nie wzięła udziału żelazna kandydatka do medalu olimpijskiego w rzucie młotem Anita Włodarczyk, złota medalistka z Londynu i Rio de Janeiro. Gdyby zabawić się w typowanie to z zawodników, którzy stawali na podium mistrzostw świata w latach poprzedzających igrzyska należałoby wytypować potencjalnych polskich medalistów w Tokio. Byliby to: - siatkarze, którzy deklarują, że w Japonii interesuje ich tylko złoto, - lekkoatleci (młociarze - Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki, młociarki - Anita Włodarczyk, Joanna Fiodorow, sztafeta 4x400 m kobiet, tyczkarz - Piotr Lisek, średniodystansowiec - Marcin Lewandowski), - wioślarze (aż cztery osady zdobyły medal na ostatnich MŚ w Linzu-Ottensheim), - kajakarze (cztery medale na MŚ), - Mateusz Rudyk - brązowy medalista MŚ i zwycięzca dwóch zawodów PŚ w sprincie w kolarstwie torowym, - Julia Kowalczyk w judo, - żeglarze, którzy wywalczyli trzy medale na zawodach przedolimpijskich w Tokio. Zawsze mogą trafić się niespodzianki. Taką sensacją było mistrzostwo świata strzelca Tomasza Bartnika w 2018 roku. Po cichu na dobry wynik w Tokio liczą tenisiści, zwłaszcza debel Łukasz Kubot/Hubert Hurkacz a może mikst Kubot/Iga Świątek i drużyna szpadzistek, które zdobyły mistrzostwo Europy i wygrywały zawody Pucharu Świata. O kwalifikację olimpijską walczą jeszcze koszykarze 3x3, sensacyjni brązowi medaliści mistrzostw świata w Amsterdamie z ubiegłego roku. Mogą zdarzyć się też jednak rozczarowania jak to było z występem Pawła Fajdka na igrzyskach w Rio de Janeiro, gdy był pewnym kandydatem do złotego medalu. Przewidywania szans olimpijskich to loteria. Nie uwzględnia możliwych kontuzji czołowych zawodników, adaptacji do warunków klimatycznych (a w Tokio będzie to ważne). Wirtualny ranking będzie się jeszcze zmieniał. Trwają kwalifikacje olimpijskie. Do dziś Polska ma zapewnionych start reprezentantów w 38 konkurencjach. Skład kadry olimpijskiej zostanie ogłoszony w czerwcu. Medalistów poznawać będziemy od 24 lipca do 8 sierpnia. Olgierd Kwiatkowski