Zimą Robinho wyprosił na działaczach Manchesteru City wypożyczenie do brazylijskiego Santosu. Zgodził się nawet na drastyczne obniżenie zarobków. Powodem miał być konflikt z Roberto Mancinim, który po objęciu zespołu nie gwarantował mu miejsca w pierwszym składzie. Brazylijczyk natomiast zdawał sobie sprawę, że tylko dzięki regularnej grze może liczyć na powołanie na mundial. Na grę mógł liczyć właśnie w Santosie. Dwa lata temu "The Citizens" wygrali rywalizację m.in. z Chelsea Londyn i kupili napastnika za rekordową w Premier League kwotę 32,5 mln funtów. Teraz piłkarz chce rozwiązać umowę z klubem, z którym związany jest jeszcze przez dwa lata. Dlatego raczej nie pojawi się w Manchesterze 4 sierpnia, kiedy to kończy się okres wypożyczenia. Piłkarz zarzucił Włochowi "brak zdolności w zarządzaniu zespołem". - 16 czerwca mamy spotkanie z przedstawicielami City. Stosunki między piłkarzem a klubem są bardzo dobre, choć prawdą jest, że istnieje konflikt ze szkoleniowcem. Wiemy, że klub szuka nowego pracodawcy dla Robinho - powiedział w angielskiej prasie jeden z doradców piłkarza Evandro de Souza. Sam piłkarz najchętniej widziałby się w Barcelonie. Ta jednak kilka tygodni temu kupiła napastnika reprezentacji Hiszpanii Davida Villę. Wiele zależy więc od postawy Robinho na boiskach w RPA. Brazylijczycy w grupie G zmierzą się z Koreą Północną, Portugalią i Wybrzeżem Kości Słoniowej.