Attila Ambrus działał w latach 90. XX wieku na Węgrzech. Zwano go "węgierskim Robin Hoodem" lub "Robber Whiskey" [ponoć z powodu tego dlatego, że przed każdym skokiem (dla odwagi) wypijał sporą ilość alkoholu]. Zanim wszedł w konflikt z prawem, imał się przeróżnych zajęć: pracował w kościele jako malarz i grabarz a także przemycał futra. Ale żadna z tych profesji nie przyniosła mu ani satysfakcji, ani wystarczających dochodów. Próbował sił jako hokejowy bramkarz, ale z fatalnym skutkiem (przez niektórych uznawany jest za najgorszego bramkarza w historii dyscypliny). W jednym z meczów puścił nawet 23 gole. Ambrusa najczęściej wyznaczano do prac porządkowych wokół lodowiska oraz obsługi rolby Zamboni. Przyczyny sportowych niepowodzeń należy upatrywać raczej w braku talentu, niż pracowitości (tej, zdaniem kolegów z zespołu mu nie brakowało). W końcu, Attila Ambrus odnalazł swój żywioł. "Przekwalifikował się" i zaczął napadać na banki. Trzeba przyznać, że czynił to jak prawdziwy dżentelmen. Kasjerkom, którym groził, żądając wydania pieniędzy dawał róże, zaś policji zostawiał na miejscu przestępstwa butelkę markowego szampana. Pierwszym jego sukcesem był spektakularny napad na urząd pocztowy z 1993 roku. Później, Ambrus dokonał jeszcze 27 rozbojów: były to banki, urzędy pocztowe i biura podróży. W czasie tych akcji, złupił w sumie 200 milionów forintów węgierskich, (tj. ok. miliona dolarów). Zrabowane kwoty przeznaczył na zagraniczne wakacje, kobiety, hazard oraz... prezenty dla swoich kolegów z Ujpesti TE. Przez większą część swojej "kariery" pozostawał nieuchwytny. Ujęto go w 1999 roku, ale na krótko. Po roku odsiadki, dokonał spektakularnej ucieczki z więzienia i wrócił do okradania banków. Ta profesja sprawiła, że szybko wrócił do aresztu, gdzie przebywa do dziś. Ambrusa skazano na 17 lat więzienia o zaostrzonym rygorze. Paradoksalnie, za kratkami stał się popularniejszy, niż kiedykolwiek wcześniej. Prawdziwy rozgłos zyskał za sprawą serii wywiadów, jakich udzielał dziennikarzom prasy, radia i telewizji. Doczekał się też książki o sobie, zatytułowanej "The Ballad of the Whiskey Robber". Dla Juliana Rubinsteina, uznanego dziennikarza sportowego był to literacki debiut. Debiut dodajmy niezwykle udany. Jego dzieło okrzyknięto jedną z najciekawszych książek 2004 roku. Przedstawiona w niej historia jest tak nieprawdopodobna i komiczna, że trudno uwierzyć w to, że dotyczy autentycznych zdarzeń. Prawa do ekranizacji wykupiła już wytwórnia Warner Bros. (do głównej roli przymierzany jest sam Johnny Depp). 44-letni Attila Ambrus nie żałuje swoich czynów. Ubolewa jedynie nad tym, że w więzieniu nie mógł oglądać NHL i występów swojego idola, Dominika Haska. - Węgierskie stacje [podobnie jak polskie - przyp. red.] ograniczają się jedynie do kilkusekundowych migawek - mówił dziennikarzom. Attilla Ambrus - The Whiskey Robber: