Trenera "Białej Gwiazdy" Roberta Maaskanta martwi przede wszystkim brak skuteczności. Jego podopieczni w trzech przegranych meczach nie zdobyli nawet jednego gola. "Przypomina mi to nieco sytuację, kiedy przychodziłem do Wisły. Jestem jednak pełen nadziei i wierzę w to, że do startu ligi odnajdziemy właściwy balans" - powiedział tuż po meczu Maaskant dla oficjalnego serwisu klubu wisla.krakow.pl. "Rozegraliśmy dobrą pierwszą połowę, w której powinniśmy zdobyć bramkę, niestety znowu się to nie udało. Strzelono nam dwa gole po stratach naszych pomocników. W pierwszej sytuacji piłkę stracił Siwakow, a w drugiej Garguła, a co za tym idzie bramki są efektem naszych błędów" - dodał trener "Białej Gwiazdy". Wiślacy przegrali trzeci mecz z rzędu z drużyną pochodzącą z Norwegii. Czy trener Wiślaków upatruje w tym przyczynę porażek? "Jestem szczęśliwy, że nie gramy w norweskiej lidze, przegraliśmy z nimi aż trzy mecze. Ich drużyny wkładają niesamowicie wiele energii w to, żeby jak najbardziej przeszkodzić ci w grze. Z takim zachowaniem spotkamy się jednak w Ekstraklasie, dlatego powinniśmy być dużo bardziej kreatywni. Musimy dać z siebie o wiele więcej, jeżeli chcemy zwyciężać" - tłumaczy Holender. Maaskant doszukał się także plusów mimo kolejnej porażki w Copa del Sol. "To co mnie cieszy, to postawa Meliksona, który dobrze zaprezentował się w tym meczu. Także Genkow, który ma jeszcze braki w przygotowaniu fizycznym, pokazał, że będzie bardzo groźny dla naszych przeciwników" - dodał na zakończenie.