- To rutynowy zabieg, nie ma powodów do obaw - uspokaja Artur Kubica, ojciec naszego kierowcy, który odniósł się także do ostatnich, niezbyt udanych startów Roberta: - Bolidy BMW zupełnie przestały jeździć. Na Hungaroringu nie było żadnych szans na dobry wynik, Robert i tak wycisnął z auta maksimum. Jemu można wierzyć. Jeśli mówi, że nigdy w życiu nie jechał tak trudnym do prowadzenia samochodem, to widocznie tak było. Kubica-senior wierzy, że jego syn może jeszcze w tym sezonie powalczyć z najlepszymi: - Wszystko jest możliwe. Na pewno ciężko pracują i wierzę, że jeszcze poprawią swój bolid. Następny wyścig będzie za trzy tygodnie w Walencji. Ten tor powinien pasować Robertowi, on uwielbia uliczne wyścigi. Ale nawet najlepszy kierowca nic nie osiągnie, jeśli jego samochód nie będzie jechał.