Lionel Messi ma siedem Złotych Piłek, w tym - ostatnią, zdobytą na oczach zmartwionego Roberta Lewandowskiego. Cristiano Ronaldo takich Piłek ma pięć. Johan Cruyff, Michel Platini czy Marco van Basten - po trzy. Tymczasem nasz najlepszy piłkarz - żadnej. Jawna niesprawiedliwość? W czasach, gdy spiski powstają szybko i łatwo, równie łatwo jest taką teorię ukuć. Podszyć ją twierdzeniem, że Polak pechowo urodził się w czasach gigantów futbolu, których jednocześnie na boiskach biega wszak kilku. Jakby mało było Lewandowskiego, Messiego czy Ronaldo, w czołówce ostatniego plebiscytu znaleźli się jeszcze Jorginho, N'Golo Kante czy Karim Benzema. Argument to łechcący, jednakże w gruncie rzeczy gdy spojrzymy na dowolny moment historii światowej piłki, zawsze znajdziemy gigantów. Obecni wydają nam się wyjątkowo okazali, bo też w ich blasku ogrzewamy się na co dzień. Pele, Diego Maradona czy brazylijski Ronaldo odeszli jakby w cień, a wydawać się może, że plebiscyty takie jak ten w 1986 roku, gdy zwyciężył Ihor Biełanow, czy też w 1977 roku, gdy triumfował Alan Simonsen, pewnie Robert Lewandowski by wygrał, gdyby wtedy grał w piłkę. Teraz mu trudniej. CZYTAJ TAKŻE: Zdobywca Złotej Piłki chwycił za broń i ruszył na front ukraiński Można do tego dodać tezę, że za Robertem Lewandowskim nie stoi to, co mocno wspiera jego konkurencję - silna reprezentacja. Lionel Messi ani Cristiano Ronaldo nigdy nie byli mistrzami świata, ale triumfowali na kontynencie. Messi rok temu wygrał Copa America, w czym widziano główną jego przewagę w starciu z Polakiem na złoto w plebiscycie. Możliwe jednak, że powody statusu Roberta Lewandowskiego w światowym futbolu są zgoła inne i sprowadzają się do zbyt długiego przebywania przez niego na prowincji. I nie mam tu na myśli wcale polskiego futbolu, ale ten niemiecki. Robert Lewandowski w obliczu herezji - Bayern to prowincja Nazwać Bundesligę "prowincją", a Bayern Monachium - "klubem prowincjonalnym" - to brzmi jak herezja, a w ustach kogoś, kto akurat Bundesligę przedkłada w zainteresowaniu nad podobne do blockbusterów monstrualnie rozdęte ligi angielską czy hiszpańską - jak absurd. Po odarciu sprawy z emocji związanych z tym, kogo się lubi, co się ogląda i komu kibicuje, trzeba przyznać, że takie są właśnie fakty. Robert Lewandowski przenosi się z piłkarskiej prowincji na salony. Przynajmniej w skali światowej. Zanim Bayern Monachium wygrał Ligę Mistrzów w 2020 roku, mówiło się, że nie będzie do tego zdolny, bowiem konkurowanie przez niego z przedstawicielami ligi angielskiej i hiszpańskiej nie ma szans powodzenia. To one stanowią dzisiaj o rytmie i sile europejskiej piłki. Bayern jednak tego dokonał, co jest ogromną zasługą Roberta Lewandowskiego. Niewykluczone, że właśnie wtedy Polak zaczął rozumieć, że mimo tego triumfu, jest to rodzaj ekstrawagancji. Kiedy nie otrzymał Złotej Piłki w zeszłym roku, przekonanie mogło zostać ugruntowane. Zmiana Bayernu Monachium na FC Barcelona nie jest bowiem jedynie transferem, zmianą ligi i otoczenia, jak w wypadku każdego innego. To zmiana światów. Robert Lewandowski w barwach Bayernu cały czas stał w drzwiach europejskiego salonu piłkarskiego, dopiero teraz do niego wkracza i nie wiadomo, co dalej się wydarzy. Pisaliśmy o tym, że pod względem generowanego zainteresowania Bayern nie może równać się z barcelończykami, ale w tej kwestii można pójść krok dalej - Bayern nie może się równać z FC Barcelona także pod względem ikonicznym. FC Barcelona - jej kłopoty sportowe są chwilowe? Dzisiejsze kłopoty klubu z Katalonii można rozpatrywać partykularnie i wówczas przejście Polaka do FC Barcelona wcale nie jest sportowym awansem, ale można na to spojrzeć także szerzej. W tym kontekście Robert Lewandowski zyskuje pod każdym względem - marketingowo, symbolicznie, gabarytowo, a w konsekwencji może nawet i sportowo. Staje w jednym szeregu z tymi największymi piłkarzami świata, którzy lądowali w klubach stanowiących pomnik futbolu. FC Barcelona stanowi. Jej starcia, ze szczególnym uwzględnieniem El Clasico z Realem Madryt, to jedno z największych wydarzeń już nie sportu, ale popkultury. Polak przechodzi do świata światowej rozrywki i popkultury, do świata masowego postrzegania na skalę, z jaką dotąd nie miał do czynienia. Już teraz stanowi kluczowego ambasadora Polski, rozpoznawalnego w każdym zakątku świata. Można więc by powiedzieć - czego chcieć więcej? Przejście do FC Barcelona czyni z niego jednak bohatera na miarę największych protoplastów. Spróbujmy sobie wyobrazić, że z jakichś powodów Johan Cruyff nie przechodzi do FC Barcelona, nie trafia tu także Christo Stoiczkow. Obaj ci gracze karierę kończą w Bayernie Monachium. Robert Lewandowski doskonale wie, że to nie byłoby to samo. Dlatego przekroczył próg salonu. FC Barcelona - nowy klub Roberta Lewandowskiego. Sprawdź się w quizie na jej temat