Dlaczego tak rzadko wybuchacie solidnymi występami? Teraz zdobyliście cztery bramki, a wcześniej zanotowaliście serię co najwyżej przeciętnych spotkań. Marcin Robak, piłkarz Widzewa: Po tym, jak zdecydowanie ograliśmy Jagiellonię, apetyty kibiców wzrosły. Wszyscy oczekiwali, że będziemy tak grać co tydzień i zdobywać równie dużo bramek. Niestety, to nie jest możliwe. Mieliśmy ostatnio kilka gorszych występów, ale nie wiem, dlaczego. Teraz zdobyliśmy cztery gole, wygraliśmy zdecydowanie i sam jestem ciekaw, jak wypadniemy za tydzień z Lechem. Mecz w Poznaniu to będzie sentymentalna podróż Czesława Michniewicza. Jak wam się układa współpraca z nowym szkoleniowcem? - Mnie się podoba. Trener wprowadza dobrą atmosferę do szatni, mówi bardzo interesująco i aż chce się go słuchać. Coraz lepiej wiemy, czego od nas oczekuje i staramy się to potwierdzić na boisku. Tuż po meczu z Górnikiem, pomimo jednej bramki i dwóch asyst, usłyszał Pan kilka przykrych słów od jednego z kibiców. To chyba nie było miłe? - Zdecydowanie nie. Nie wiem, czy ten facet był pod wpływem alkoholu, czy wyjątkowo mnie nie lubi. Słyszałem, że coś krzyczał, ale specjalnie się tym nie przejął. Nie mam nawet pojęcia, czy to kibic Widzewa, czy przypadkowa osoba, która nie miała nic do roboty i przyszła się wyżyć na stadionie. Wiele mówi się o ofertach dla Pana. Czy mecz z Górnikiem mógł być dla Marcina Robaka ostatnim przy alei Piłsudskiego? - Od kilku miesięcy co chwila pisze się o jakichś propozycjach dla mnie. Żadna oficjalna oferta do klubu nie przyszła, więc temat odejścia w ogóle nie istnieje. Jestem piłkarzem Widzewa i w tej chwili tylko to mnie interesuje. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Notował: Piotr Tomasik