Warta Poznań z czołowej drużyny jesienią, wiosną stała się bardzo chimeryczną, która omal nie znalazła się w strefie spadkowej. Poznaniacy potrafili wygrać w Zabrzu z Górnikiem, zremisować w Nowym Sączu czy Szczecinie, ale na własnym stadionie regularnie przegrywali z zespołami z dołu tabeli. Prezes Urbaniak zarzucił im brak ambicji: - Kontrakty piłkarzy były tak skonstruowane, że opłacało im się grać w pierwszej lidze. Chcieli tylko utrzymać się w tej lidze zamiast grać o awans - twierdzi Urbaniak. Wartę na pewno opuści 10 piłkarzy: Paweł Ignasiński, Jacek Jerszyński, Tomasz Bekas, Bartosz Wrzesiński, Sebastian Przybyszewski (koniec kontraktów), Błażej Jankowski (chce wyjechać na Górny Śląsk), Przemysław Otuszewski (druga liga cypryjska), Arkadiusz Miklosik (prawdopodobnie zakończy karierę) oraz Szymon Kaźmierowski i Artur Marciniak (byli wypożyczeni). W Poznaniu raczej nie zostaną też Damian Seweryn i Abraham Loliga, zaś Damiana Pawlaka klub będzie chciał wypożyczyć. To w sumie 13 piłkarzy, czyli połowa drużyny! - Trzeba zainwestować w młodzież - zapowiada dyrektor sportowy Warty Zbigniew Śmiglak. W klubie z Wildy pozostanie za to Piotr Reiss. - Jeżeli nic się nie stanie, to na 99 procent Piotr będzie z nami - twierdzi Śmiglak. Oznacza to, że była legenda Lecha zagra wkrótce na stadionie przy Bułgarskiej w innej klubowej drużynie niż obecny mistrz Polski. Warta będzie bowiem rozgrywać swoje pierwszoligowe mecze na Stadionie Miejskim. - Wystąpiliśmy do PZPN z prośbą, by nasze mecze w Poznaniu odbywały się w inne weekendy niż mecze Lecha - twierdzi Śmiglak. Poznański klub miał budżet na poziomie 2,3 miliona zł. To okazało się za mało i zadłużenie Warty wzrosło do 553 tys. zł. Z tej kwoty Warta jest winna 163 tys. zł Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej. Do 21 czerwca poznaniacy muszą tę kwotę przelać na konto związku, bo inaczej nie dostaną licencji na kolejny sezon.