Jakub Witecki miał "wejście smoka". Trener Wiktor Pysz wystawił debiutanta na MŚ w pierwszym ataku i już w pierwszej tercji wiedział, że był to strzał w dziesiątkę. Młody hokeista GKS-u Tychy grał bardzo dobrze i strzelił nawet gola. - Miałem nadzieję, że będzie "czarnym koniem" tych mistrzostw - żałował trener Wiktor Pysz, gdy było już wiadomo, że mistrzostwa w Kijowie dla Witeckiego już się zakończyły. W 18. minucie jeden z rywali ostro zaatakował go przy bandzie. Witecki zerwał więzadła w barku i czeka go operacja, a sędzia nie nałożył na Litwina nawet kary mniejszej. Powinien, bo faul był. Nie chodzi jednak o to, że sędzia popełnił błąd, a o to, że nasz zawodnik nie był przygotowany na taki atak. Nie był, bo w Polskiej Lidze Hokejowej twarda walka przy bandzie zanika. Może gdyby wtedy nasz zespół odpowiedział równie twardo, w drugiej tercji podobna kontuzja nie wykluczyłaby z gry Damiana Słabonia. Najbardziej doświadczony zawodnik w kadrze także uszkodził więzadło i, jak ocenił masażysta naszej kadry Krzysztof Ritszel, będzie potrzebował przynajmniej trzech tygodni, aby wrócić do zdrowia. Litwinom do Kanadyjczyków daleko, ale gry ciałem moglibyśmy się uczyć nawet od nich. Gdy na naszych taflach pojawił się Kelly Czuy i zaczął rozstawiać rywali po bandach, pojawiła się nadzieja, że Kanadyjczyk wymusi taką samą grę na innych naszych ligowcach. Nic z tego. Czuy szybko został "spacyfikowany"przez sędziów. Wszystko zgodnie z przepisami i w głębokiej trosce o to, by nasi hokeiści nie dziwili się później na mistrzostwach, że sędziowie z innych krajów odgwizdują faul po każdym ich wejściu. Bzdura! Twarda walka bark w bark to esencja hokeja i IIHF (Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie) doskonale wie, że eliminowanie jej byłoby początkiem końca tej dyscypliny sportu. Kto nie wierzy, powinien zobaczyć powtórkę niedzielnego meczu Ukraińców z Brytyjczykami. Oni dopiero grali twardo! Jeśli nasi nie będą gotowi na podjęcie takiej walki w kolejnych meczach, to będziemy kończyć mistrzostwa na dwie piątki. Lekcję muszą odrobić przede wszystkim nasi sędziowie. Jeśli nadal będą gwizdać po aptekarsku za każdym razem, gdy ktoś w lidze ostrzej zagra ciałem, to na kolejnych mistrzostwach będziemy mieli szanse na wygranie co najwyżej klasyfikacji fair-play. Mirosław Ząbkiewicz, korespondencja z Kijowa Zpraszamy na relację na żywo z meczu Polska - Estonia