Polak zrehabilitował się za poprzednie wpadki i pokazał, że wciąż jest wyśmienitym bokserem. Gołota zaimponował wytrzymałością kondycyjną oraz opanowaniem. Ani razu nie dał się sprowokować Byrdowi, który na początku walki symulował uderzenie poniżej pasa. Andrzej Gołota przystąpił do pojedynku bardzo skoncentrowany jednak z rundy na rundę rozkręcał się i pod koniec walki Byrd ledwo stał na nogach. Amerykański bokser również pokazał wielką klasę, świetnie broniąc się i stosując niekonwencjonalne uniki. Promotor Andrzeja Gołoty, Don King, zapowiedział, że za kilka miesięcy odbędzie się walka rewanżowa, w której Polak znów spróbuje odebrać mistrzowski tytuł Chrisowi Byrdowi. Jestem zadowolony bo była to wielka walka. Myślę jednak, że to ja powinienem wygrać ten pojedynek - powiedział po zakończeniu walki Gołota. - To było to, czego potrzebowaliśmy w takiej walce, dwóch facetów dążących do zwycięstwa - podsumował pojedynek wyraźnie zmęczony Byrd. Polak był stroną atakującą niemal od pierwszego gongu. Zapędzał rywala do lin, gdzie starał się rozbić gardę Byrda. W półdystansie Gołota nie mógł zadawać ciosów prawych prostych, uznawanych za najsilniejszą broń na mańkutów, jak Amerykanin. Gołota nie miał miejsca, dlatego uderzał sierpami z obu rąk. Ciosy nie robiły jednak większego wrażenia na panującym mistrzu świata, który uśmiechał się, próbował sprowokować Polaka, pokazując mu ... język. Byrd znakomicie się bronił, nieprzypadkowo nosi przydomek "znikający punkt". Świetnie balansował ciałem, był elastyczny, niezwykle zwinny, błyskawicznie przechodził z obrony do ataku. Po jednej z kontr, w czwartej rundzie, Gołota zachwiał się, ale zdołał utrzymać równowagę. Polak umiejętnie zachodził lewą nogą za prawą Byrda, zmniejszając tym samym pole manewru przeciwnika. Nie sprawdziły się obawy o nieczyste ciosy Gołoty, z których znany był w wielu poprzednich pojedynkach (stąd określenia "foul Pole" - "faulujący Polak", które do niego przylgnęło). Niespodziewanie już w pierwszym starciu to leworęczny Byrd zadał cios poniżej pasa. Gołota dwukrotnie uderzał w głowę rywala po gongu, ale wzorowo prowadzący walkę sędzia Randy Neumann nie dał mu ostrzeżenia. Potwierdziły się opinie, że trener Sam Colonna, ten sam, z którym Gołota rozpoczynał przygodę z profesjonalnym boksem, bardzo dobrze przygotował Polaka. To była 25 walka Gołoty pod jego wodzą. Według szacunkowych danych, Byrd zarobił około 700-800 tysięcy dolarów, natomiast Gołota - 300-400 tysięcy. To były ich pierwsze remisy w karierze. Byrd legitymuje się rekordem 37-2-1, a Gołota - 38-4-1. - Zawsze kiedy dochodzi do decyzji sędziów, to zawsze są kontrowersje. W tym wypadku to nie wiem co tam sie stało. Może wygrałem, a może nie. Muszę zobaczyć na taśmie tę walkę - powiedział Gołota na konferencji prasowej. W poniedziałek Przemysław Saleta skomentuje walkę Andrzeja Gołoty specjalnie dla INTERIA.PL Zapraszamy na czat z Przemysławem Saletą o godzinie 15:00.