Zespół z Indianapolis pokonał u siebie San Diego Chargers 34-31 (po dogrywce) i było to ósme z rzędu zwycięstwo dla mistrzów AFC South, którzy zapewnili sobie trzecią pozycję w konferencji przed rozpoczynającymi się w styczniu playoffs. Spotkanie w RCA Dome miało dramatyczny przebieg. Bardzo długo skazywani na porażkę Chargers wydawali się bliżsi zwycięstwa - głównie dzięki dobrej postawie defensywy oraz Drew Breesowi (290 jardów, 3 TD 1 INT), który niezwykle dokładnie podawał do swoich kolegów. W końcu przypomniał jednak o sobie Peyton Manning (383 jardów, 2 TD 1 INT). Quarterback gospodarzy wyrównał rekord Dana Marino (z 1984 roku) w ilości podań na touchdown w jednym sezonie, popisując się 48. takim zagraniem (do Jamesa Mungro) w III kwarcie. Kiedy decydowały się losy meczu (56 sekund przed końcem prowadzili goście 31-23 ) wypatrzył Brandona Stokleya i obsłużył go 21-jardowym podaniem i... z 49 "touchdown passes" przeszedł do historii. Manning od razu po przyłożeniu pokazał sędziom, że jego zespół będzie próbował "2 pt. conversion", a Edgerrin James wykorzystał szansę, doprowadzając do remisu. - Kiedy rzucałem nie byłem bardzo podekscytowany, bo wciąż potrzebowaliśmy dodatkowych dwóch "oczek" - powiedział Manning - Bez nich siedzielibyśmy teraz smutni w szatni. Dogrywka była szybka i szczęśliwa dla Colts, którzy wygrali losowanie i szybko uzyskali dobrą pozycję, pozwalającą Mike'owi Vanderjagtowi 30-jardowym kopnięciem rozstrzygnąć losy pojedynku. Chargers, dla których dwa przyłożenia zdobył LaDainian Tomlinson (w tym pierwsze w karierze po odbiorze podania), przegrali po raz pierwszy w dziewięciu ostatnich meczach. Znów wygrali New England Patriots (na wyjeździe z New York Jets 23-7) oraz Steelers ("domowa" wygrana nad Baltimore Ravens 20-7), którzy musieli kończyć spotkanie bez kontuzjowanego Bena Roethlisbergera. Zespół z Pittsburgha zapewnili sobie atut własnego boiska w AFC playoffs. Niespodziewaną porażkę ponieśli Jaguars, ulegając u siebie Houston Texans 0-21. Drużyna z Jacksonville musi teraz liczyć na potknięcia Denver Broncos i Buffalo Bills w ostatniej serii spotkań, by liczyć na ostatnią "dziką kartę" w AFC. Na taki przywilej, ale w NFC, mogą już na pewno liczyć Seattle Seahawks po zwycięstwie nad Arizona Cardinals 24-21. Podopieczni Mike'a Holmgrena zdobędą tytuł w NFC West jeśli w poniedziałek Rams przegrają z Eagles. O walki o miejsce w "postseason" wciąż nie rezygnują Carolina Panthers. Finaliści ligo z poprzedniego sezonu wygrali w Tampa Bay 37-20, mając najlepszego gracza w quarterbacku Jake'u Delhomme'ie, który aż cztery razy podawał na przyłożenia (rekord kariery). Za tydzień, w ostatniej kolejce niezwykle ciekawie zapowiada się pojedynek w Charlotte, w którym "Pantery" podejmować będą New Orleans Saints. "Święci" w niedzielę zachowali nadzieję na udział w playoffs, pokonując u siebie Atlanta Falcons 26-13. Mistrzowie AFC South wystąpili bez oszczędzanego Michaela Vicka. Stawką meczu Panthers - Saints będzie prawdopodobnie udział w "postseason". Zobacz WYNIKI niedzielnych meczów 16. serii NFL