"Postaramy się wykorzystać wszystkie słabości Borussii, bo jesteśmy silnym zespołem, z pewnością nie słabszym od Saarbruecken" - powiedział Redzimski przed spotkaniem (16 września, godz. 19.00) z obrońcą trofeum. W ostatniej kolejce ligi niemieckiej Borussia, w składzie z mistrzem i wicemistrzem Europy Timo Bollem i Patrickiem Baumem, niespodziewanie przegrała z 1. FC Saarbruecken 0:3. "Moim zdaniem wielkiej sensacji nie ma, chociaż jesteśmy przyzwyczajeni, że Duesseldorf wszystko wygrywa. A przecież Bastian Steger już pokonał Bolla, podobnie jak Portugalczyk Joao Monteiro Bauma. Jeśli chodzi o Bolla, może odczuwać trudy poprzedniego sezonu, bowiem po zakończeniu europejskiej części wyjechał na kilka tygodni i występował w chińskiej ekstraklasie. On też ma słabsze dni, momenty, więc można go zwyciężyć" - ocenił szkoleniowiec Bogorii. Wicemistrzowie Polski ostatniego sprawdzianu nie mieli, bowiem odwołany został ich wtorkowy mecz w superlidze z beniaminkiem Odrą Roeben Miękinia. "Niewiele ponad godzinę przed spotkaniem otrzymaliśmy informację, że rywale mają awarię samochodu. Zaproponowaliśmy aby spróbowali zorganizować inny transport i dojechać. Niestety, nie zagraliśmy, a liczyliśmy na potyczki z dobrze dysponowanym Piotrem Chodorskim, a także Chińczykiem Zhen Mengiem, z którym trzeba rywalizować z wielką uwagą, bo gra trudny ping-pong" - stwierdził Redzimski. Na początku września, na inaugurację LM Bogoria pokonała francuski Istress TT 3:0, zaś Borussia wygrała z austriackim SVS Niederosterreich 3:1. Przeciwko polskiemu zespołowi Niemcy zagrają bez kontuzjowanego brązowego medalisty ME Christiana Suessa. Zastąpi go Węgier Janos Jakab, z którym parę miesięcy temu poradził sobie Wang Zeng Yi. Liderem ekipy z Grodziska Mazowieckiego jest teraz Koreańczyk Oh Sang Eun, medalista igrzysk i mistrzostw świata. Z pewnością w jego zasięgu jest i Boll, i Baum. "Przed dwoma laty, w krajowym składzie - Wang, Daniel Górak, Robert Floras, byliśmy bliscy wygrania z Borussią (2:3 - PAP). Górak miał wtedy dwa meczbole w potyczce z Japończykiem Seiyą Kishikawą..." - zakończył trener.