Kołowy Vive Targów Kielce był jednym z katów polskiej reprezentacji w drugim meczu turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Londynie. W zremisowanym 25:25 sobotnim meczu w Alicante zdobył pięć bramek na sześć rzutów. Znakomicie wykorzystał swoją szansę, gdy wszedł na boisko po dwóch karach dla jego rywala na tej pozycji - Alema Toskicia. Polscy kibice woleliby by "Ciastko" formę pokazywał w innych meczach, ale trzeba docenić jego bardzo dobry występ. - Jeszcze nie wiem jak to się stało, że udało nam się zremisować. Polska grała bardzo dobrze cały mecz, my walczyliśmy. Byliście lepsi, ale procentowo to tylko 51 do 49 - mówi Stojković. - Ten remis to dla nas bardzo dobry wynik. Nie rozumiem, jak zdołaliśmy zremisować. Po prostu mieliśmy szczęście, ogromne szczęście - dodał. On sam pomógł fortunie blokując rzut Michała Jureckiego w końcówce, a Ivan Nikcević wykorzystał kontrę zdobywając 25. bramkę. Remis oznacza, że Serbowie muszą w niedzielę o 17.30 pokonać Algierczyków wyżej niż zrobili to Polacy (28:27). Ale to raczej formalność. A potem muszą liczyć na wygraną Hiszpanów z Polakami. My liczymy dokładnie odwrotnie. - Podobno gdzieś miałem powiedzieć, że Polska nie ma szans na awans, a my z kolei mamy duże. To nieprawda, uważam, że Polska ma bardzo dobry zespół i też zasługuje na olimpiadę. Wiadomo, że chciałbym żeby w Londynie zagrała Serbia, ale jeśli nam się nie uda, to chciałbym żeby była tam Polska. Przecież mieszkam u was, gram, lubię polską piłkę ręczną. Jeśli nie my, to życzę wam tego z całego serca - powiedział Rastko Stojković. Lech Salva, korespondencja z Alicante Zapraszamy na relację na żywo z meczu Polska - Hiszpania!