Norwegia rozpoczyna święta wielkanocne tradycyjnie już w środę po południu, a Wielki Czwartek jest świętem, podczas którego spotykają się rodziny . Solberg mieszka w Szwecji, natomiast jego rodzice w Norwegii, której granice pilnuje obecnie wojsko i wpuszcza tylko Norwegów z nakazem 14 dniowej kwarantanny. Szwecja jest jak na razie w miarę otwarta i nie ma kontroli granicznych. Solberg zdecydował się więc urządzić obiad świąteczny dla całej rodziny, której obie części przywiozły fotele i stoły ogrodowe ze świątecznymi dekoracjami, ustawiając je po swojej stronie w odległości jednego metra od linii granicznej. Część osób siedziała więc w pobliżu przejścia granicznego na terytorium Norwegii, a część oddzielona tylko płytkim rowem po stronie Szwecji. "Da pewności ustawiając meble używałem GPS, aby nie popełnić błędu, ponieważ przekroczenie granicy nawet o centymetr mogłoby mieć poważne konsekwencje" powiedział Solberg. Po szwedzkiej stronie siedział on z 18 letnim synem Olivierem, utalentowanym rajdowcem, i żoną Pernillą. Po drugiej stronie granicy siedziała druga część rodziny z rodzicami Tove i Terje Solbergami, wujkami i ciociami oraz starszym bratem, byłym rajdowcem Henningiem. W sumie spotkało się kilkanaście osób. "Był to pomysł mojej mamy, która bardzo chciała mieć coroczne spotkanie wielkanocne i nie akceptowała jego odwołania. W końcu był to Wielki Czwartek. Dzieliła nas przepisowa odległość dwóch metrów, ale świetnie się bawiliśmy, jak w dużym domu. Tylko trochę dziwnie na nas patrzyli norwescy żołnierze pilnujący granicy, często przechodzili obok, a z oddali obserwowali przyjęcie przez lornetki" - opisuje Solberg. Zbigniew Kuczyński kucz/ krys/