Na razie jednak Agnieszka jest 10. rakietą świata i jako rezerwowa przebywa na mistrzostwach WTA w Dausze, a jej siostra, zajmuje 134. miejsce w rankingu WTA. Podczas imprezy ITF Salwator Cup Urszula zrobiła krok, aby spełnić zamierzenia ojca, wygrywając po dramatycznym meczu pierwszej rundy z Mervaną Jugić-Salkić 6:7 (5-7), 6:4, 7:5. Pojedynek zaczął się we wtorek, a skończył po trzech godzinach i 14 minutach już w środę. Odreagował pan już wczorajsze, znaczy się dzisiejsze spotkanie córki? - Wszystko było pod kontrolą, ani przez chwilę nie zauważyłem, żeby ten mecz wymknął się jej spod kontroli. Oczywiście żartuję... Napięcie było niesamowite, ale taki jest kobiecy tenis. Jeżeli ktoś był na korcie pierwszy raz albo niewiele oglądał damskiego tenisa, to ten pojedynek wcale nie był jakiś kuriozum. Praca trenera od kobiet jest zupełnie inna od pracy z mężczyznami. Trzeba mieć przede wszystkim mocne nerwy, co zresztą było widać. Urszula wdała się chyba w Agnieszkę, która też potrafi odwrócić losy, wydawałoby się już przegranego, spotkania. - W tenisie to się zdarza. Warto aby jednak zdarzało się w turniejach najwyższej rangi, żeby to wszystko odbywało się w tym sosie zawodowym, czyli WTA. Trzeba pochwalić organizatorów Salwator Cup, że zdołali zrobić dobry turniej, bo po wycofaniu się jednej z firm dopiero w ostatniej chwili znaleziono głównego sponsora. Jak na pierwszy turniej w Krakowie, to ocena jest pozytywna, szkoda tylko, że robią go osoby z zewnątrz. To powinna być impreza robiona przez krakowian, a nie przez poznanian i warszawian. I dlatego jest mi przykro. Najbliższą przeciwniczką Urszuli będzie Rosjanka Jelena Wiesnina. - Obie grały już ze sobą. Ula z nią przegrała mimo trzech meczboli. Tylko proszę mi wierzyć, taki jest tenis. To już jest jednak historia i nie należy patrzeć na tamto spotkanie. Wiesnina inaczej gra, Urszula też, mecz również będzie w innych warunkach. Mamy nowe rozdanie kart i wszystko jest możliwe. Mamy szanse. Czy wpływ na grę Urszuli może mieć to, że podczas Salwator Cup gra także debla, a Rosjanka odpoczywa? - Urszula jest przygotowana kondycyjnie dobrze, lepiej nawet niż Agnieszka. Nie gra dwóch meczów dziennie, więc nie jest źle. Debla można potraktować treningowo, zwłaszcza że obecnie spotkania nie trwają już długo i nie jest on tak obciążający. Ula ma 17 lat, w grudniu kończy 18, to kiedy mamy grać ostro? To w dalszym ciągu jest dla niej nauka. Przecież "Isia" wciąż się jeszcze uczy, to Ula tym bardziej. Jakie plany przed Urszulą na przyszły sezon? - Będziemy musieli stanąć okrakiem na barykadzie i robić to, co w tym roku, czyli część turniejów ITF wyższej rangi, tak jak ten w Krakowie i część WTA. Zależy nam, żeby zdobywać punkty, aby w turniejach Wielkiego Szlema występować w turnieju głównym bez eliminacji. I to jest najważniejsze. Gdyby Ula w Krakowie zaszła daleko i miała ranking 110., to w Melbourne (Australian Open - przyp. red.), wystąpiłaby w turnieju głównym, co od razu ułatwia nam sprawę. Gdyby z kolei w Australii nam się udało, to otworzyłoby nam cały sezon 2009. Główna polityka zmierza bowiem do tego, aby Agnieszka i Ula grały w tych samych imprezach. Koszty są inne, a ja mogę się przyglądać zarówno jednej, jak i drugiej. Nie tak jak teraz, że się dzielę - jedna jest w Krakowie, druga w Dausze, a ja się przecież nie rozerwę. II runda gry pojedynczej: Angelique Kerber (Niemcy) - Stefanie Voegele (Szwajcaria) 6:1, 6:2 Margit Ruutel (Estonia) - Julia Schruff (Niemcy) 6:2, 6:3 Anna Łapuszczenkowa (Rosja) - Barbora Zahlavova-Strycova (Czechy) 2:6, 2:6 I runda gry pojedynczej: Tamarine Tanasugarn (Tajlandia, 2.) - Olga Brózda (Polska) 6:3, 6:2 Chan Yuang-Yan (Tajwan, 5.) - Julia Weliewa (Bułgaria) 6:2, 6:2 Anne Keothavong (Wielka Brytania, 6.) - Wiesna Mansiewa (Rosja) 6:4, 6:2 Ćwierćfinał debla: Urszula Radwańska (Polska)/Anquelique Kerber (Niemcy) - Renata Voroncova (Czechy)/Maret Ani (Estonia) 6:0, 4:6 (11:9) Jekaterina Bykowa/Alisa Klejbanowa (obie Rosja) - Kelly Anderson (RSA)/Anne Keothavong (Wielka Brytania) 6:4, 6:4