Najlepsza polska tenisistka już jest w Doha, gdzie jutro rozpocznie się turniej Masters. Jest w nim tylko rezerwową, ale to także oznacza dla niej wielkie pieniądze. Jak zresztą w całym sezonie... Isia jest pierwszą rezerwową w turnieju Masters. "Gdyby ktoś doznał kontuzji lub się wycofał z jakiegokolwiek powodu, muszę być gotowa do wejścia na kort" - mówi 10. zawodniczka światowego rankingu. "Za to, że tu jestem i mogę przez kilka dni trenować z najlepszymi na świecie, dostanę 50 tysięcy dolarów"! - dodaje. Polka przyznaje, że wielkie pieniądze robią na niej znacznie mniejsze wrażenie niż jeszcze rok czy dwa lata temu. Jak inwestuje takie sumy? Czy z obawy przed kryzysem gospodarczym trzyma je w skarpecie pod poduszką? "Oj, to by chyba musiała być spora skarpetka - śmieje się. - Pieniądze leżą w banku, na lokacie dolarowej. A kryzysu akurat się nie boję, bo każdy wzrost kursu dolara był dla mnie dobrą wiadomością. W sierpniu mój milion dolarów był wart 2 miliony złotych, a już pod koniec października - ponad trzy miliony. Fajnie się tak zarabia!" - dodaje tenisistka. Fortuna jednak długo nie poleży w banku. Agnieszka zdradza, że... zaraz wszystko wyda. "Będę budować korty w Krakowie. Na razie nie bardzo mam gdzie trenować. Mogę albo wyjechać na stałe z Polski, albo stworzyć sobie bazę treningową" - tłumaczy. "Jeszcze dokładnie nie wiem, ile to będzie kosztować, ale na pewno bardzo dużo".