- Cóż, przegrałam dziś z numerem jeden na świecie. Był to bardzo wyrównany mecz do samego końca. Oczywiście miałam swoje szanse, ale jak się przeciwko takiej zawodniczce jak Karolina ich nie wykorzystuje, to jednak to się później mści - powiedziała Radwańska. - Dla nas obydwu był to pierwszy mecz w turnieju, a te są zawsze bardzo ciężkie. Stąd wiele błędów po obydwu stronach i nerwów przy decydujących punktach. Wierzę, że w kolejnym spotkaniu jestem w stanie zagrać jeszcze lepiej, tym bardziej, że jutro będę miała dzień przerwy. To nie znaczy, że dzisiaj grałam źle. Po prostu ciężko się od razu oswoić z dość dziwną nawierzchnią tego kortu. Ale wszystkie mamy ten sam problem - dodała. W drugim secie Polka miała problemy z barkiem, który już przed meczem miała oklejony specjalnymi plastrami wzmacniającymi. - Mogę chyba powiedzieć, że mam trochę zużyty bark przez tenis i długi, wyczerpujący sezon, przez co nie miałam czasu do końca tego wyleczyć. Problemy mam już od lipca, od Carlsbadu, a ostatnio w Moskwie ból znów powrócił. To nie jest coś poważnego, bo przecież mogę grać. Raczej bark potrzebuje trochę odpoczynku. Tutaj w hali było bardzo gorąco, aż w pewnym momencie plastry mi same zeszły ze skóry - podkreśliła Radwańska. - Właściwie mam trochę wybity bark, a te plastry w jakimś stopniu ściągają mi go do tyłu, żeby był na swoim miejscu, a nie na przykład przy brodzie. To chyba był największy dzisiaj problem, bo fizycznie jestem dobrze przygotowana. Owszem, obie z Karoliną łapałyśmy dzisiaj kilka razy zadyszkę przy dłuższych wymianach, lewa-prawa, ale to był raczej skutek wysokiej temperatury w hali. Tam jest po prostu strasznie duszno. Zresztą w szatni rozmawiałyśmy o tym i zgodnie stwierdziłyśmy, że chwilami się wręcz dusiłyśmy ciepłym powietrzem - dodała. W pierwszym secie krakowianka wybroniła się od stanu 4:5 i 0-40 przy własnym serwisie, po czym zdobyła trzy następne gemy, w tym wygrała dziesięć kolejnych piłek. W drugim obie traciły swoje serwisy, ale w końcówce lepiej spisywała się Dunka i rozstrzygnęła jego losy wynikiem 6:2. - Karolina jest zawsze bardzo skoncentrowana i ciężko jest ją wytrącić z równowagi. Do tego uderza bardzo mocno piłki i kieruje je na linię końcową, więc ciężko jest zakończyć z nią szybko wymiany, szczególnie na takiej wolnej nawierzchni. Poza tym znamy się już wystarczająco długo i wiemy jakie mamy słabe strony. Gramy te same turnieje od blisko dziesięciu lat, a poza kortem się przyjaźnimy. Pewnie dlatego dziś męczyłyśmy się ponad dwie i pół godziny - mówiła ze śmiechem Radwańska. Polka tylko raz zdołała pokonać Wozniacki, w lipcu 2007 roku w Sztokholmie. Potem poniosła z Dunką pięć kolejnych porażek. Jak dotychczas nigdy nie udało jej się też pokonać aktualnej liderki rankingu WTA Tour, a we wtorek rozegrała piąty taki mecz. - To był chyba najbardziej wyrównany pojedynek miedzy mną i Agnieszką. Myślę, że był dobry i emocjonujący. Chwilami był też frustrujący, gdy nie wykorzystałam trzech setboli w pierwszym secie. Jednak udało mi się zachować w miarę spokój do samego końca. Dzisiaj wszystko było blisko, decydowały pojedyncze piłki. W każdej chwili wszystko mogło się potoczyć w zupełnie innym kierunku. Agnieszka zagrała dzisiaj świetny mecz i do końca nie ustępowała - podsumowała spotkanie Wozniacki, która zakończy sezon jako numer jeden na świecie. - Kort tu jest specyficzny, nie daje poślizgu, a piłki odbijają się bardzo wysoko, jakby stając w miejscu. To sprawia, że taki długi mecz jak ten czuje się przede wszystkim w nogach. To one są najbardziej obciążone podczas gry - dodała Dunka. Ze Stambułu Tomasz Dobiecki