- Dobrze wiem, że Wickmayer zmaga się z jakimiś mniejszymi kontuzjami, ale to zawsze groźna zawodniczka i nie można liczyć na spacerek i łatwe punkty. Kort ziemny trochę może sprzyja Agnieszce, ale dosłownie minimalnie. Trzeba pamiętać też, że Belgijka jest tu prawie jak w domu, więc francuska publiczność będzie raczej jej sprzyjać - uważa ojciec i trener krakowianki Robert Radwański. - Myślę, że szanse są dokładnie 50 na 50 procent. Mówi się, ze Agnieszka jest jednak faworytką, ale ja byłbym ostrożny w takich ocenach. Nie da się nic przewidzieć, bo to przecież kobiecy tenis, całkowicie nieobliczalny i niestabilny. Trzeba się do tego przyzwyczaić, chociaż nie, ja się nigdy nie przyzwyczaję, nigdy. Poza tym Wickmayer to zawodniczka, która spędza najwięcej czasu ze wszystkich na korcie. W treningach idzie na ilość, nie jakość, taką strategię przyjęli - dodał. W lutym ubiegłego roku Radwańska przegrała w Bydgoszczy z Wickmayer 6:1, 6:7 (6-8), 5:7. Wiele krytycznych uwag zebrali po tym meczu arbitrzy liniowi, a do komisji sędziowskiej o wyjaśnienia wystąpił zarząd Polskiego Związku Tenisowego. Podjęli oni bardzo kontrowersyjne decyzje przy piłkach meczowych i w tie-breaku drugiego seta, które pomogły Belgijce, choć powtórki telewizyjne zdecydowanie podważyły ich słuszność. - Tamten mecz był rozgrywany na innej nawierzchni, trochę dziwnym, choć w sumie twardym korcie. Sądzę, że Agnieszka by go wygrała, gdyby nie odbywał się w Polsce. Skoro był u nas, to musiała go przegrać, bo mamy takich sędziów, jakich mamy, którzy lubią sędziować przeciwko Polakom. Zresztą jak ktoś chce, to może zobaczyć sędziowanie w tym meczu na archiwalnych filmikach w internecie. Podobnie było miesiąc później w Pucharze Davisa w Sopocie, a nawet gorzej. Na całym świecie sędziowie jednak mają zwyczaj pomagać choć trochę gospodarzom, zresztą to widać dobrze nawet tu w Paryżu. Czy ktoś słyszał, żeby Francuzowi wywołano tu błąd stóp przy serwisie? Nawet minimalne auty są traktowane jak dobre piłki - powiedział Radwański. - Przyznaję, że jeśli mam możliwość przyłożyć polskim sędziom, to będę to robił za każdym razem. Wiele się naoglądałem meczów na całym świecie i wciąż nie mogę zrozumieć czemu oni zawsze pomagają rywalom Polaków. Choćby dobrym przykładem jest porażka Urszuli właśnie z Wickmayer w turnieju ITF w belgijskim Torhout. Twardy kort w hali, a miejscowi sędziowie nie widzieli kilkucentymetrowych autów Yaniny. Przegrała z nią już trzy razy, a Agnieszka raz, ale byłbym daleki od wyciągania pochopnych wniosków, że Belgijka ma patent na siostry Radwańskie - dodał ich ojciec. W piątek Agnieszka trenowała tylko w południe, bo wciąż stara się oszczędzać kręgosłup, który boli ją od ponad miesiąca, od momentu, gdy zaczęła sezon gry na nawierzchni ziemnej. Występuje i trenuje w specjalnym pasie osłaniającym dolny odcinek pleców. Z Paryża Tomasz Dobiecki