W lecie Majewski został rzucony na głęboką wodę. Pojechał na Wyspy grać w wymagającej 1. lidze dla Nottingham Forest, choć znał tylko kilka angielskich zwrotów. Po prawie sześciu miesiącach nie ma czego żałować. Z językiem radzi sobie coraz lepiej, trener go chwali, a lokalna prasa pisze, że umowa wypożyczenia, którą podpisał przed sezonem, zostanie przedłużona w nagrodę za dobre występy. Szkoda tylko, że w święta nie będzie chwili na odpoczynek. Zawsze dzielił ten czas z rodziną, ale tym razem Boże Narodzenie spędzi na boisku. 25 grudnia Nottingham jedzie do Watford FC, a trzy dni później zagra u siebie z Coventry City FC. - Święta spędzę po raz pierwszy w życiu w samotności. Niestety angielska liga to jedyna, w której gra się bez przerwy. Co będę robił w wieczór wigilijny? Nie mam tu wielu znajomych, ale może coś uda się "wykombinować". A jeśli nie, pogramy z kolegą na PlayStation - tłumaczy Majewski. Dodaje, że wysłał rodzinie trochę grosza i że być może uda mu się "wpaść" na chwilę do domu, ale dopiero przed sylwestrem. A co z imprezą sylwestrową? O zabawie do białego rana nie będzie mowy. - Nie wiem, jak to wygląda w Nottingham, ale drugiego stycznia gramy mecz, więc może jedynie napijemy się symbolicznej lampki szampana - odpowiada Majewski. W tegoroczne święta będzie miał pod górkę, ale i tak nie może narzekać. Język angielski opanował już w stopniu komunikatywnym, więc czas w Anglii płynie szybciej niż na początku. - Biorę lekcje angielskiego trzy lub dwa razy w tygodniu. Ostatnio trochę rzadziej, bo trener nie pozwala mi na korepetycje dzień przed meczem. Poza tym chodzę do angielskiego kina i do teatru. Dużo już rozumiem, ale ciągle się uczę - mówi Majewski. Na treningach wychowanek Znicza Pruszków znajduje wspólny język z Francuzem Guy Moussim, który w Nottingham gra od zeszłego roku. Być może właśnie z nim spędzi kawałek świąt. Czy to wszystko oznacza, że zostanie w Anglii na dłużej? Jego umowa z angielskim klubem wygasa wraz z końcem sezonu. Jeśli nie zostanie przedłużona, Majewski wróci do Polonii Warszawa. - Już kiedyś niepotrzebnie myślałem o tego typu sprawach. Teraz zajmuje się nimi tylko i wyłącznie mój agent. Ja o niczym nie wiem - powiedział polski pomocnik, który niespełna dwa tygodnie temu skończył 23 lata.