Wypadek Kordeckiego poruszył słowackie media, które jednak oskarżają Polaka o nierozważną jazdę w momencie, gdy na torze została wywieszona żółta flaga z powodu awarii samochodu (BMW) czeskiego kierowcy, Marcela Kusina. "Niewiele brakowało, a doszłoby do poważnej tragedii z powodu braku dyscypliny kierowców. A zwłaszcza jednego - Radosława Kordeckiego, którego samochód frunął w kierunku wypełnionej trybuny" - pisze bulwarówka "Novy Czas". My jednak martwmy się o zdrowie naszego kierowcy, który ponad 40 sekund przebywał w płonącym samochodzie! Ferrari Kordeckiego za późno zareagowało na stojące na środku toru BMW Kusina i po gwałtownym skręcie w lewo Polak stracił kontrolę nad pojazdem. Jego wyścigówka uderzyła w barierkę, po czym jak z katapulty została wyrzucona w powietrze, przekoziołkowała i wylądowała na ziemi natychmiast stając w płomieniach. Akcja gaśnicza rozpoczęła się po ponad 30 sekundach, a minęło ponad 40 sekund, aż ogień ugaszono i wydobyto Kordeckiego. Zanim pojawił się wóz strażacki, akcję gaśniczą rozpoczęło dwóch strażaków ze skody, która udzielała pomocy zepsutemu BMW Kusina. Kordecki z poparzeniami drugiego i trzeciego stopnia wylądował w szpitalu, a z jego Ferrari została tylko kupa spalonego złomu. Zobacz film z koszmarnego wypadku Radosława Kordeckiego: