- Mecz w Gdańsku nie może odbyć się na wniosek Komendy Głównej Policji. To oznaczałoby zaangażowanie zbyt dużych sił bezpieczeństwa. Z kolei w przypadku Kielc negatywną opinię wyraziła tamtejsza policja, dlatego prezydent miasta nie wydał zgody - powiedział członek zarządu PZPN Witold Dawidowski. Jak dodała jednak rzeczniczka PZPN Agnieszka Olejkowska, w Kielcach policja nie wyrażała swojej opinii. "Chodziło o inne sprawy" - stwierdziła krótko. Pierwotnie spotkanie miało zostać rozegrane na Stadionie Narodowym w Warszawie, ale uniemożliwia to oczekiwanie na nowy system łączności, z którego korzysta policja. Ma być gotowy w połowie maja. Prezes PZPN Grzegorz Lato po zakończeniu obrad zarządu nie ukrywał, że sprawa finału PP jest coraz bardziej skomplikowana, ale mecz musi się odbyć. - Chcieliśmy grać na Stadionie Narodowym, jednak NCS (gospodarz obiektu) nam odmówił. Nie otrzymaliśmy konkretnego powodu. Dziwię się, ponieważ jest uchwała PZPN, zgodnie z którą Puchar Polski ma się zawsze odbywać na Stadionie Narodowym, od przyszłego roku regularnie 3 maja. Wytypowaliśmy też dwie inne lokalizacje, ale nic z tego nie wyszło. Teraz szukamy nowego miejsca. Mam nadzieję, że dostaniemy w końcu gdzieś zgodę - przyznał Lato. Jak powiedział jeden z członków zarządu, w grę wchodzi stadion Legii przy Łazienkowskiej oraz obiekty we Wrocławiu i Lubinie. - Jesteśmy po rozmowach telefonicznych. W piątek najpóźniej do godz. 14 powinno być wiadomo, gdzie odbędzie się finał. Nie chcę w tej chwili mówić o konkretnych lokalizacjach, żeby nie spalić za wcześnie" - zaznaczył Lato. Na razie Puchar Polski wkroczył w fazę półfinałów. Legia zmierzy się z Arką Gdynia, a Wisła Kraków z Ruchem Chorzów. Mecze zaplanowano na 3-4 i 10-11 kwietnia (rewanże). Pierwsze spotkania odbędą się w Gdyni i Chorzowie.