Po emocjonującym spotkaniu, piłkarze Vive zapewnili sobie skromną, sześciobramkową zaliczkę przed meczem rewanżowym. Po niezbyt udanym początku, w drugiej połowie piłkarze kieleccy grali skutecznie i rozważnie, ku radości kibiców wygrali i momentami pokazali swe najlepsze ligowe umiejętności. Piłkarze z Constanty, zajmujący obecnie pierwsze miejsce w rumuńskiej ekstraklasie, od pierwszym minut zdecydowanie prowadzili, momentami mieli przewagę czterech bramek. Wykorzystywali do perfekcji błędy gospodarzy. A przy tym grali bardzo szybko i zmiennością pozycji zaskakiwali Vive. W tym czasie piłkarze kieleccy ambitnie bronili się przed akcjami rywali, ale ich ataki były bardzo niemrawe i prowadzone w wolnym tempie. Kielczanie wyraźnie nie mieli pomysłu na pokonanie agresywnie broniących się zawodników rumuńskiego zespołu. Po przerwie mecz nabrał tempa, kielczanie grali szybciej, zdecydowanie, odważniej poczynali sobie pod bramka rumuńskiego zespołu, udanie bronił w bramce Kazimierz Kotliński. W tym okresie to goście najczęściej niwelowali przewagę kielczan i doprowadzali wielokrotnie do remisu. Na dziesięć minut przed końcem Vive prowadziło 20:17, później 22:18. Gra stała się zacięta, sędziowie karali zawodników odsyłając ich na ławkę. Przy ogłuszającym aplauzie widowni gospodarze podwyższyli przewagę do 23:18. Rumunii tracili głowę, popełniali błędy, z czego korzystali gospodarze i utrzymywali korzystna dla siebie przewagę. Trener Bogdan Wenta był po meczu zadowolony, ale jednocześnie mocno zdenerwowany. ? W pierwszej połowie mogło się to dla nas źle skończyć, graliśmy mocno spięci, niedokładnie, strzały były niecelne, wyglądało to okropnie. Mimo że goście potwierdzili swe duże umiejętności i doświadczenie, to jednak była szansa na wyższe prowadzenie. Później jednak piłkarze nabrali odpowiedniego rytmu i pewności, wszystko prawie dobrze się poukładało, i cieszymy się z tego zasłużonego zwycięstwa. - Wiedzieliśmy, że zespół prowadzony przez tak znanego trenera jakim jest Bogdan Wenta będzie groźny i tak też było. Początek był obiecujący dla nas, w drugiej połowie graliśmy już dużo gorzej, w ostatnich minutach zawodnicy jakby odpuścili grę, nie wierzyli, iż można odrobić przewagę kieleckiego zespołu. Postaramy się u siebie zniwelować zaliczkę Vive i zapewnić sobie awans do następnej rundy ? powiedział trener HCM Constanta, Zoran Kurtes. Vive Kielce - Constanta HCM 27:21 (9:11) Vive: Marek Kubiszewski, Kazimierz Kotliński (obaj obronili po jednym karnym) - Michał Chodara 0, Kamil Sadowski 0, Tomasz Rosiński 1, Patryk Kuchczyński 4, Mateusz Jachlewski 3, Mateusz Zaremba 4, Bartosz Konitz 6, Michał Stankiewicz 2, Paweł Podsiadło 3, Piotr Grabarczyk 0, Kamil Krieger 4; Najwięcej dla HCM Constanta - Toma Laurentiu 5, George 4, Alexandru Csepreghi 4. Widzów 2908.