- Przestrzegamy prawa i działamy według zasad fair-play. Interwencji ministra się nie boimy - zapewnia nas Zdzisław Ingielewicz, prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. - Znamy dokładnie sytuację Podhala, które naszym zdaniem zostało potraktowanie nie fair przez PZHL. W czwartek albo w piątek dojdzie do spotkania w tej sprawie ministra sportu Adama Giersza z prezesem Ingielewiczem. Minister postara się nakłonić władze PZHL-u do ponownego rozpatrzenia sprawy - ripostuje Ireneusz Raś, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i Sportu. TKH/Nesta Toruń spadł w zeszłym sezonie z Polskiej Ligi Hokejowej. Klub stracił rentowność. 17 czerwca założono KS Toruń Hokejowa Spółka Akcyjna z większościowym udziałem Gminy Toruń (200 z 265 tys. zł). Trzy dni po założeniu w Toruniu spółki, PZHL ogłosił turniej barażowy, w którym będzie musiał wziąć udział mistrz Polski MMKS Podhale Nowy Targ (przejmuje stery po spółce Wojas/Podhale, która zawiesiła działalność), a poza tym kto tylko zechce! Drugi punkt komunikatu "barażowego" brzmi bezprecedensowo: "2. Do meczów barażowych, o których mowa powyżej zostaną dopuszczone drużyny, które zgłoszą pisemny wniosek do 26.06.2010 r." Rzecz jasna KS THSA pod szyldem Sokoły zgłasza ten wniosek. I co? Zostaje dopuszczony do barażów! Prezes PZHL-u bije się w piersi - Przecież Sokoły, to klub młodzieżowy, który występował, ale w Centralnej Lidze Juniorów, a nie w I lidze, tak jak my. Już raz PZHL wykolegował nas za to, że zgłosiliśmy juniorów do I ligi, gdzie poziom jest wyższy, nie pozwalając nam grać o mistrzostwo Polski juniorów. Teraz próbuje się nas zrobić na szaro po raz drugi - nie może uwierzyć prezes MMKS/Podhale Mirosław Mrugała. - Przyznaję, że to był nasz błąd, że nie zawarliśmy w komunikacie o barażach zapisu, że każdy zespół, który się do nich zgłosi, musi co najmniej dwa, czy pięć lat rozegrać w pierwszej lidze - bije się w piersi prezes PZHL-u Zdzisław Ingielewicz w rozmowie z INTERIA.PL. - Ale cóż zrobić, jak już była taka luka w zasadach dopuszczenia do barażów, nie mieliśmy podstaw, aby nie zaakceptować zgłoszenia Sokołów z Torunia. Nowy klub KS THSA rekrutację składu prowadzi w dość nietypowy sposób. Prezes Bogdan Rozwadowski za pośrednictwem witryny internetowej apeluje, by hokeiści chętni do walki o ekstraklasę zgłaszali swoje CV na jego prywatnego maila wraz z kontaktem do ostatniego trenera. Z tego sposobu budowy zespołu śmieją się nawet w PZHL-u, choć przecież sami zrobili tę szopkę. Znowu są równi i równiejsi? Problem w tym, że Związek prawdopodobnie zastosował "prawo Kalego". W związku z tym, że MMKS/Podhale nie przejął długów po Wojasie/Podhalu (nawet nie mógł tego zrobić, gdyż spółka Wiesława Wojasa nie ogłosiła upadłości, tylko zawiesiła działalność, by spłacać wierzytelności), odmówił mu gry w ekstraklasie spychając do barażów. W tym samym momencie PZHL nie interesuje się tym, czy Sokoły Toruń przejmą zobowiązania po TKH/Nesta. Tymczasem nawet na oficjalnej stronie internetowej TKH, spółka KS THSA jest traktowana jako naturalny kontynuator TKH. "Radni naszego samorządu podjęli decyzję o powołaniu Spółki Akcyjnej - KS Toruń HSA, która prowadzić będzie drużynę seniorów w zbliżających się rozgrywkach hokeja na lodzie." Zresztą trzon tejże drużyny stanowić będzie 18 zawodników TKH, jacy trenują pod batutą trenera Wiesława Walickiego. Przedstawiciele MMKS/Podhale czują się pokrzywdzeni także względem Stoczniowca Gdańsk, który również założył spółkę i nikt z PZHL-u nie interesował się, co z wierzytelnościami. - Tego nie da się porównać. Stuprocentowym udziałowcem spółki z Gdańska jest dotychczasowe stowarzyszenie. Tymczasem MMKS to zupełnie inna osobowość prawna, niż Wojas/Podhale - tłumaczy nam prezes PZHL-u Zdzisław Ingielewicz. Wiceprezes Związku Rafał Wysocki wskazuje także na fakt: - Spółka Stoczniowca jest członkiem PZHL-u, ale nigdzie jeszcze nie zapadła decyzja, że otrzyma ona miejsce w PLH. Na dzisiaj miejsce w PLH ma stowarzyszenie Stoczniowiec, a nie spółka. Bez względu na te argumenty na rozmowę do PZHL-u wybiera się minister sportu Adam Giersz, u którego interweniowały władze Nowego Targu, MMKS-u/Podhala i Nowotarskiego Klubu Olimpijczyka. - Nie obawiam się interwencji ministra. Wszystkie decyzje, jakie podejmowaliśmy były podjęte w duchu prawa i zasad fair-play - powiedział nam prezes Ingielewicz. Dla INTERIA.PL: Ireneusz Raś, Wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i Sportu - Znamy dokładnie sytuację Podhala, które naszym zdaniem zostało potraktowanie nie fair przez PZHL. W czwartek albo w piątek dojdzie do spotkania w tej sprawie ministra sportu Adama Giersza z prezesem Ingielewiczem. Minister postara się nakłonić władze PZHL-u do ponownego rozpatrzenia sprawy. Podhale Nowy Targ to jedna z nielicznych zdrowych i najsilniejsza gałąź w polskim hokeju jeśli chodzi o wychowywanie narybku hokejowego, dostarczania reprezentantów Polski we wszystkich kategoriach wiekowych. Na podcinanie takiej gałęzi nie stać nie tylko polskiego hokeja, ale też polskiego sportu w ujęciu dyscyplin zimowych. Zamierzamy w rozwój zimowych dyscyplin olimpijskich, a hokej jest przecież jedyną zimową grą zespołową poza niszowym curlingiem. Dyskryminacja Podhala, jest jak wyjałowienie najbardziej żyznej hokejowo ziemi w Polsce, przynoszącej najlepsze owoce. Wspólnie z ministrem Gierszem byliśmy w Nowym Targu na konsultacjach, analizowaliśmy argumenty i dokumenty. Wobec tych faktów jestem zdania, że MMKS/Podhale, mistrz Polski, powinno dostać warunkową zgodę na grę w Polskiej Lidze Hokejowej. Absolutnie nie jestem za łamaniem procedur, ale jeśli już profesjonalnie chcemy ich przestrzegać, to róbmy to w stosunku do wszystkich klubów, a nie tylko wybranych. Podkreślam, dla PZHL-u powinno być mocnym argumentem to, co oznacza dla naszego hokeja Podhale! Na razie wygląda na to, że PZHL zdecydował się na dziwną taktykę - podcinania zdrowych gałęzi, a wspierania tych zwiędłych. Mistrz Polski i taki klub jak Podhale, musi być wspierany przez każdy klub hokejowy, bo w tej dyscyplinie nie mamy takiego komfortu, jak w piłce nożnej, gdzie można eliminować bankrutujące podmioty, bo na ich miejsce jest wielu chętnych. W hokeju mamy jedną ligę prawdziwą, a drugą, powiedzmy sobie to szczerze, taką udawaną. Podczas ostatniej wizyty w Nowym Targu widziałem się z naszym byłym świetnym bramkarzem Gabrielem Samolejem, bohaterem olimpiady w Calgary, która, gdyby nie pasztecik Morawieckiego, zakończyłaby się dla nas sukcesem. Wtedy sytuacja w polskim hokeju była podobna do obecnej, ale atmosfera była dużo lepsza. Awans na igrzyska dla Polski to sprawa realna. Ja będę zachęcał ministra sportu, żeby mocniej zainwestować w hokej, w szkolenie narybku. Czytaj również: Ratowanie "Szarotek": Pomogą kibice?