Dwaj najlepsi piłkarze świata Leo Messi i Cristiano Ronaldo zrobili wiele, by bohaterami hiszpańskiego klasyku zostali Iker Casillas i Victor Valdes. Nikt ciężej nie zapracował jednak na triumf Barcelony, niż jej kapitan nadludzkim wysiłkiem blokujący strzały Marcelo, Benzemy i Higuaina. "Mam dziwne wrażenie, że on jest coraz młodszy" - komentował zdumiony Gerard Pique. Carles Puyol skończy w kwietniu 32 lata i znacznie lepiej od młodego kolegi unie docenić stan, w którym znajduje się teraz drużyna. Na Camp Nou przyjechał wczoraj najwcześniej, bo jemu do gry spieszy się zawsze. Po co denerwować się w samotności, gdy można posłuchać gwaru zapełniających się trybun. Sześć lat "pustego przebiegu" pozostawiło w pamięci Puyola przykre wspomnienia. Z Louisem van Gaalem, który postawił na niego w 1999 roku nie zdobył żadnego trofeum. Przez ponad pół dekady przyglądał się galaktycznemu Realowi, lub przeżywającej najlepszy okres Valencii. Dopiero jako 27-letni piłkarz wywalczył z Barceloną Franka Rijkaarda pierwszy tytuł mistrzowski. Potem lawina ruszyła? Jeszcze dłużej, bo aż osiem lat musiał zabiegać o sukces w reprezentacji. Debiutował u Jose Camacho w 2000 roku, był na czterech kolejnych wielkich turniejach, ale z tarczą wracał dopiero przed rokiem z Euro w Austrii i Szwajcarii. Pracowitość i poświęcenie - cechy, które uczyniły go jednym z najlepszych obrońców świata są dla Carlesa dziedziczne. Wzorem był ojciec Josep - trzy lata temu zginął w wypadku podczas pracy w miejscowości Sarroca de Bellera. Carles dowiedział się o tym na zgrupowaniu przed meczem. Czytaj więcej i dyskutuj na blogu Darka Wołowskiego