Stacja Polsat News, a także m.in. serwis BoxingNews.pl podały, że wybór padnie między Aleksandrem Emelianenko, a Erickiem Eschem. Nazwisko pierwszego z nich jest znane każdemu, kto chociażby lekko liznął wiedzy o wszechstylowej walce wręcz. Aleks to młodszy brat Fedora, wciąż - mimo niedawnej porażki z Fabricio Werdumem - uważanego za gwiazdę nr 1 wagi ciężkiej MMA. Myli się jednak ten, kto sądzi, że na słynnym nazwisku zalety Aleksandra się kończą. Mierzący 199 cm i ważący 115 kg (dane Sherdoga) Emelianenko stoczył 20 walk, z których przegrał zaledwie trzy, z takimi sławami jak: Mirko Filipovic, Josh Barnett i wspomniany Werdum. Znalazł natomiast sposób m.in. na Pawła Nastulę, na walkę z którym "Pudzian" ponoć nie był gotowy... O tym, że występ Aleksandra na KSW jest więcej niż prawdopodobny świadczy notka zamieszczona na oficjalnej stronie internetowej federacji, informująca o spotkaniu Rosjanina z Martinem Lewandowskim i Maciejem Kawulskim. - Jesteśmy z Aleksandrem po słowie i możemy zdradzić, że już niebawem fani wszechstylowej walki wręcz będą mogli oglądać jego umiejętności na KSW - przyznają zgodnie właściciele federacji. Drugą z proponowanych dla Mariusza opcji jest Esch, czyli silny jak tur, ale i niesamowicie otłuszczony (181 cm, 159 kg) były pięściarz, który ze zmiennym szczęściem rywalizuje w MMA (12 zwycięstw, 7 porażek, 1 remis). Lata spędzone na treningach bokserskich dają mu jednak jedną olbrzymią przewagę nad siłaczem; mocny, poprawny technicznie cios, po którym Mariusz może bezwładnie osunąć się na matę ringu. "Butterbean" był jednym z organizatorów niedawnej gali w Worcester, podczas której Pudzianowski dostał lanie od Tima Sylvii. Po walce Esch chwalił Polaka, ale nie tak dawno, jakby promując już potencjalną walkę z siłaczem, zarzucił mu słabe przygotowanie do pojedynku i dodał, że posłałby go na deski. Jakiś czas temu napisałem, że Pudzianowski wyciągnie wnioski z walki z Sylvią i po wakacjach zobaczymy lepszą, bardziej przystosowaną do sportów walki jego wersję. Ale Emelianenko junior, a nawet Esch, chociaż akurat w starciu z nim dawałbym "Pudzianowi" jakieś szanse, to kolejny po Sylvii skok na zbyt głęboką wodę dla człowieka, który mimo wielkich ambicji musi pamiętać, że dopiero uczy się pływać w MMA, a od brodzika do basenu olimpijskiego biegnie długa droga cierpliwości, treningów i pokory. Aleksander lub "Butterbean" to dla Mariusza, a także KSW, zagranie va banque. Jeżeli, czego mu życzę, wygra, zyska już nie tylko rozgłos, ale i szacunek w międzynarodowym MMA, a także przepustkę do kolejnych walk o spore pieniądze. Porażka utwierdzi w przekonaniu wszystkich tych, którzy od samego początku przewidywali rychły zmierzch siłacza w sportach walki, a dla KSW może oznaczać konieczność poszukiwania nowego "konia pociągowego" medialnej strony federacji. Najbliższa gala KSW z udziałem "Pudziana" odbędzie się 18 września w łódzkiej Atlas Arenie. Zobacz Aleksa i Escha w akcji i porozmawiaj o artykule z autorem.