Przypomnijmy, że pojedynek zakończył się po niespełna dwóch minutach drugiej rundy. "Pudzian" nie potrafił obronić się przed ciosami rywala w parterze i odklepał koniec walki. - Wiem, że mógłbym jeszcze przeciągnąć walkę, ale przez brak kondycji doszedłem do wniosku, że nie ma to sensu. Kondycja zadecydowała o zakończeniu przeze mnie walki - przyznał na konferencji prasowej Mariusz Pudzianowski cytowany przez serwis Sherdog.com. - Ciągle się uczę. Decydując się na walkę z Timem Sylvią podjąłem ryzyko. Mogę zapewnić, że jeszcze o mnie usłyszycie. Czy w strongmanie? Nie, tam nie mam powrotu. Chcę coś osiągnąć w MMA - dodał Mariusz, który po dwóch tygodniach odpoczynku wróci ze zdwojoną energią do treningów. Te bardzo mu się przydadzą. Niewykluczone bowiem, że już we wrześniu, na kolejnej gali Konfrontacji Sztuk Walki, zmierzy się z Pawłem Nastulą. Na pojedynku "Pudziana" z byłym mistrzem świata i olimpijskim w judo zależy włodarzom federacji. W znacznie lepszym nastroju od Mariusza po walce był jego przeciwnik. - Walka ułożyła się tak, jak tego oczekiwałem. Chociaż mój przeciwnik zaskoczył mnie tym, że wytrzymał do drugiej rundy - przyznał Sylvia, który był pod sporym wrażeniem polskiej publiczności, która zdominowała trybuny DCU Center w Worcester. - Uważam się za jedną z legend w MMA. Wchodzę na halę, a tutaj...tłum Polaków skandujących jego nazwisko. Z pewnością nie czułem się jak gospodarz tej gali - zauważył Sylvia. Dyskutuj na blogu Darka Jaronia "W ringu" Zobacz walkę "Pudziana" z Sylvią: