Tym razem trener Andrea Anastasi zdecydował się na zmiany w składzie. Miejsce Pawła Zagumnego na rozegraniu zajął Łukasz Żygadło, w pierwszej szóstce pojawił się także Bartosz Kurek. Polacy zaczęli spokojnie, w początkowej fazie spotkania gra toczyła się "punkt za punkt". Na pierwszą przerwę techniczną nasi zawodnicy schodzili jednak prowadząc 8:6. Irańczycy odrobili stratę, a potem przy stanie 14:12 dla Polski wywalczyli trzy kolejne punkty. Krótki kryzys został szybko zażegnany i za moment było 16:15 dla "Biało-czerwonych". Po przerwie lepiej zaczęli grać rywale, którzy prowadzili 19:18. Wtedy jednak nasi się skoncentrowali, wyrównali, a potem Kurek popisał się asem serwisowym. Trener Iranu, słynny Julio Velasco poprosił o czas. Na nic to się zdało, bo po wznowieniu gry Kurek znowu popisał się dwoma znakomitymi serwisami i objęliśmy prowadzenie 22:19. Później jednak Kurek posłał piłkę w aut (minimalny), rywale zdobyli kolejny punkt i musiał - prosząc o czas - interweniować nasz trener. Wskazówki okazały się skuteczne. Dobry atak Kurka z drugiej linii, potem skuteczny blok i mieliśmy trzy piłki setowe. Rywale dwie obronili, ale za trzecim razem Michał Winiarski mocno uderzył ze skrzydła i objęliśmy prowadzenie w setach 1:0. Początek drugiej partii był bardzo udany w naszym wykonaniu. Szybkie prowadzenie 3:0 i potem 5:1. Velasco poprosił o czas. Reprymenda szkoleniowca przyniosła efekt i Irańczycy zdobyli trzy punkty, a potem doprowadzili do remisu 6:6. Ostatecznie naszym udało się jednak zejść na pierwszą przerwę techniczną przy prowadzeniu 8:7. Równie zacięta walka trwała w dalszej fazie meczu. Nasi odskakiwali na dwa punkty, a potem trwonili przewagę i na przerwę zeszli prowadząc 16:15. Niestety nasi wciąż popełniali błędy, trener Anastasi wprowadził do gry, za mało skutecznego Zbigniewa Bartmana, Jakuba Jarosza. Iran jednak prowadził 20:19 i 21:20, potem było po 23 i atak Kurka z drugiej linii dał nam piłkę setową. Niestety Jarosz i Kurek zostali zablokowani i znowu był remis po 24, a po obustronnie zepsutych zagrywkach po 25. Następnie rywale obili nasz blok i to oni mieli piłkę setową. Nie wykorzystali jej, ale następną już tak i przegraliśmy tę partię na własne życzenie. W trzecim secie trener Anastasi nie ryzykował i wprowadził za Żygadłę Zagumnego. Nasza gra nabrała rozmachu, Irańczyczy nie mieli nic do powiedzenia. Błyskawicznie objęliśmy prowadzenie 16:5, a całą partię wygraliśmy gładko do ośmiu. Czwarty set znowu dobrze zaczął się dla "Biało-czerwonych". Dzięki mocnej zagrywce szybko objęliśmy prowadzenie 8:4. Rywale nie poddawali się, lecz nasi byli bardzo skoncentrowani i powiększyli przewagę na drugiej przerwie technicznej do pięciu punktów (16:11). Rywale nie zamierzali odpuszczać, odrabiali straty (20:19, 21:20, 22:21). Wtedy został zablokowany Bartman i był już remis po 22:22, a potem 23:22 dla Iranu. Niesamowita wymiana i skuteczny blok dały nam następny punkt, ale za chwilę Możdżonek zaserwował w aut. Rywale zepsuli zagrywkę, my też. Drugiego setbola Iran już wykorzystał. Tie-break nie zaczął się dla nas zbyt dobrze. Proste błędy i Iran objął prowadzenie 5:3. Trener Anastasi poprosił o czas. Na niewiele się to zdało, bo nasi siatkarze wciąż popełniali błędy i na przerwę techniczną schodzili przegrywając 4:8, a potem 6:10. Dwa kolejne punkty sprawiły, że odżyły nasze nadzieje na zwycięstwo. Velasco to dostrzegł, poprosił o czas, wybił tym Polaków z uderzenia i jego podopieczni wywalczyli dwa punkty obejmując prowadzenie 12:8. To dobiło nasz zespół, a proste błędy sprawiły, że Iran objął prowadzenie 14:9. Nasi zdołali obronić dwie piłki meczowe, ale trzeciej już nie. Sensacyjna porażka stała się faktem. Puchar Świata jest pierwszą kwalifikacją do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Londynie. Awans uzyskają trzy najlepsze ekipy. W ciągu 15 dni drużyny rozegrają po 11 spotkań systemem "każdy z każdym". W piątek Polacy zmierzą się z zespołem gospodarzy - Japonią. Impreza zakończy się 4 grudnia. Po meczu powiedzieli: Julio Velasco (trener reprezentacji Iranu): Pokonaliśmy bardzo silny zespół. Po zwycięstwie nad Serbią dwa dni wcześniej, powiedziałem swoim siatkarzom, że jesteśmy w stanie sprawić kolejne niespodzianki. Moi gracze zaprezentowali się bardzo dobrze. Wykorzystaliśmy szansę, która została nam dana. Przed spotkaniem zapewniłem zawodników, że jeśli będą walczyć o każdą piłkę, mogą wygrać i tak też się stało. Byliśmy lepsi w obronie i serwisie, to dzięki temu triumfowaliśmy. Andrea Anastasi (trener reprezentacji Polski): To wielki dzień dla Irańczyków. Nie możemy być szczęśliwi, bo nie potrafiliśmy zachować koncentracji w czwartym secie. Robiliśmy błędy w przyjęciu i serwisie. To jest jednak sport. Czasami trzeba przegrać. Alireza Nadi (kapitan reprezentacji Iranu): Wiedzieliśmy, że Polska to dobry zespół. Dlatego też od samego początku staraliśmy się narzucić własną siatkówkę. Wiele pomagał nam trener ze swoimi wskazówkami. Uwierzyliśmy w to, że możemy awansować do igrzysk. Marcin Możdżonek (kapitan reprezentacji Polski): Iran grał bardzo dobrze, zwłaszcza w obronie. My straciliśmy koncentrację w drugim i czwartym secie, co przesądziło o porażce. Musimy jak najszybciej zapomnieć o tej przegranej i skupić się na kolejnych rywalach. Michał Winiarski (przyjmujący reprezentacji Polski): Nie zagraliśmy dzisiaj najlepiej. To jednak długi turniej i coś takiego może się wydarzyć. Musimy patrzeć w przyszłość. Polska - Iran 2:3 (25:23, 26:28, 25:8, 24:26, 11:15) Polska: Piotr Nowakowski (13), Michał Winiarski (15), Bartosz Kurek (26), Zbigniew Bartman (22), Łukasz Żygadło, Marcin Możdżonek (8) i Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Jakub Jarosz, Michał Ruciak, Paweł Zagumny, Michał Kubiak (1). Iran: Amir Hosseini (1), Mohammad Mousavi (12), Hamzeh Zarini (12), Alireza Nadi (11), Mehdi Bazargarde, Arash Kamalvand (1) i Ali Hossein (libero) oraz Pourya Fayazi (10), Amir Ghafour (3), Mehdi Mahdavi, Arash Keshavarzi (1), Hesam Bakhsheshi. W zakończonych meczach: Argentyna - Kuba 3:1 (17:25, 25:16, 25:21, 25:17) Brazylia - Rosja 3:0 (25:16, 25:19, 25:22) Egipt - USA 0:3 (19:25, 20:25, 20:25) Włochy - Chiny 3:0 (25:10, 25:18, 25:14) Serbia - Japonia 3:2 (25:21, 25:22, 18:25, 22:25, 15:12)