Przeciwnikiem broniących trofeum bełchatowian będzie Jastrzębski Węgiel, który wygrał z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle 3:2. Mecz rozpoczął się od wyrównanej walki o każdą piłkę. Gospodarze, którzy byli mocno zmobilizowani i zdeterminowani, mieli swoje pięć minut po świetnym zagraniu z krótkiej w wykonaniu Piotra Nowakowskiego. Do akcji wkroczył wówczas Georg Grozer. "Dżordż" stanął na zagrywkę i - jak to on potrafi - bombardował szeregi Skry bardzo mocnymi piłkami. Bełchatowianie nie radzili sobie na przyjęciu. Zresztą dwóch piłek nie mogli przyjąć, bo leciały jak pociski i wpadły bezpośrednio w boisko. Atakujący Resovii punktował także w ataku. Po bloku Wojciecha Grzyba na Marcinie Możdżonku dobrze grający gospodarze prowadzili 18:13. Po bloku Oliega Achrema i Nowakowskiego na Mariuszu Wlazłym było 24:20 dla podopiecznych trenera Andrzeja Kowala. Brakujący punkt otrzymali za darmo, bo Bartosz Kurek zaserwował w siatkę. W secie numer 2 dobrej gry i ciekawych, urozmaiconych akcji po obu stronach siatki nadal nie brakowało. Jedni rewanżowali się drugim pięknym za nadobne. Po asie Tichacka było 20:20. W końcówce resoviacy popełnili trzy błędy z rzędu i przegrywali 21:24, ale po ataku Achrema (trafił piłką w Kurka) wyrównali. Najpierw Wlazły udanie zaatakował, a potem Grozer palnął w aut i było 1-1. W kolejnej odsłonie cały czas trwała walka o przełamanie przeciwnika. Zawodnicy ryzykowali na zagrywce, aby zdobyć przewagę, ale wszystko znów rozstrzygnęło się w końcówce, w której dokładniejsi byli obrońcy trofeum. Najważniejsze akcje kończył Wlazły. Resovia w czwartym secie ambitnie walczyła o doprowadzenie do remisu w tym emocjonującym spotkaniu. Na pierwszej przerwie technicznej, po asie Nowakowskiego, przeważała 8:4, a po chwili i atakach Grozera było 12:8 oraz 16:13. Nowakowski sprawił, że było 18:15. Resoviacy prowadzili 21:18, ale Skra ponownie wykorzystała jej błędy i w końcówce zadała decydujące ciosy. Po meczu powiedzieli: Wojciech Grzyb (Resovia): "Czujemy spory niedosyt, bo losy trzech setów rozstrzygały się w końcówkach. Wydaje mi się, że gdybyśmy zagrali trochę konsekwentniej i spokojniej, to my mogliśmy wygrać 3:1". Grzegorz Kosok (Resovia): "Wielka szkoda tej ostatniej akcji, bo była ogromna szansa na doprowadzenie do tie-breaka. Popełniliśmy jednak wówczas błąd i punkt słusznie został przyznany Skrze. W całym meczu zabrakło nam przede wszystkim szczęścia". Paweł Zatorski (libero Skry): "Od kilku lat mecze pomiędzy Asseco Resovią i Skrą toczą się w napiętej atmosferze. Można powiedzieć, że nasze mecze są prawie jak Gran Derbi. Dochodzi w nich do różnych spięć, ale nie zamierzaliśmy przy okazji korzystania z systemu challenge prowokować dodatkowej nerwowości". Marcin Możdżonek (Skra): "Oba zespoły ryzykowały zagrywką, stąd duża ilość błędów. Na szczęście w końcówkach my popełniliśmy ich mniej. Publiczność w Rzeszowie zawsze dopisuje i potrafi zgotować przeciwnikowi piekło. Nas to tylko mobilizowało, bo lubimy grać przy pełnych i głośnych trybunach". PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia 3:1 (21:25, 26:24, 25:23, 25:23) Resovia: Lukas Tichacek, Olieg Achrem, Piotr Nowakowski, Wojciech Grzyb, Georg Grozer, Paul Lotman - Krzysztof Ignaczak (libero) - Grzegorz Kosok, Marko Bojić. Skra: Miguel Falasca, Mariusz Wlazły, Daniel Pliński, Marcin Możdżonek, Bartosz Kurek, Michał Winiarski - Paweł Zatorski (libero) - Paweł Woicki, Karol Kłos. Sędziowali: Wojciech Kasprzyk (Częstochowa) i Wojciech Maroszek (Żory). Widzów ponad 4500. MVP: Mariusz Wlazły.