PP: Polonia Bytom - Lech Poznań - zobacz zapis relacji na żywo Polonia po spadku z Ekstraklasy ma problemy z odnalezieniem się w pierwszej lidze, znajduje się na razie w strefie spadkowej. Mecze z takimi zespołami jak Lech wywołują jednak u piłkarzy zupełnie inne ciśnienie niż starcia w Ząbkach czy Niecieczy. Przeciwko czołowej drużynie ekstraklasy bytomianie zagrali bowiem ambitnie i agresywnie. Na dodatek po ostatnim meczu w Gdyni (0-4 z Arką) trener Dariusz Fornalak wymienił pół składu, w tym prawie wszystkich pomocników. Fornalak też miał coś do udowodnienia Lechowi - trenerem Polonii został nagle 24 maja, a następnego dnia jego zespół grał spotkanie ostatniej szansy z... Lechem. Bytomianie przegrali 1-2, później zostali jeszcze rozbici przez Legię i spadli z ekstraklasy. Na taką agresję, częstą w pierwszej lidze, Lech nie był chyba przygotowany, bo nie mógł narzucić rywalowi swojego stylu gry. Owszem, poznaniacy byli częściej przy piłce, ale zagrożenia pod bramką Seweryna Kiełpina nie stwarzali prawie w ogóle. Pierwsza ofensywna akcja poznaniaków z wieloma celnymi podaniami przyniosła w 12. minucie rzut rożny, ale przeważnie tego typu ataki kończyły się 30 metrów przed bramką Kiełpina. Polonia czekała na swoją szansę do 15. minuty - wówczas gospodarze wywalczyli rzut wolny niedaleko linii bocznej. Rozegrali go bardzo cwanie - piłka trafiła do stojącego kilka metrów obok muru Daniela Mąki, który ściął w pole karne i uderzył na bramkę Jasmina Buricia. Bośniak nie zamierzał łapać mokrej piłki, odbił ją przed siebie. Z prezentu skorzystał Jean Paulista, który wyprzedził Grzegorza Wojtkowiaka i dał Polonii prowadzenie. Lech mógł właściwie liczyć tylko na Artjoma Rudniewa - najlepszy snajper ekstraklasy jako jedyny stwarzał zagrożenie pod bramką gospodarzy. W 23. minucie znakomicie uwolnił się spod opieki Lukasa Killara, ale strzelił tuż obok bramki. W 39. minuty nie trafił w piłkę po wrzutce Luisa Henriqueza, choć stał trzy metry przed bramką. Bytomianie mogli podwyższyć na 2-0 w 36. minucie - Mąka kropnął z pierwszej piłki pod poprzeczkę, ale - niestety dla Polonii - tam gdzie stał Burić. W przerwie Bakero, przerażony wizją odpadnięcia z Pucharu Polski, posłał na boisko podstawowego obrońcę Huberta Wołąkiewicza i reżysera gry Semira Stilicia. Poznaniacy mieli po przerwie olbrzymią przewagę - mogli to spokojnie wygrać bez konieczności wybiegania dodatkowych 30 minut w dogrywce. W 57. minucie do przodu zapędził się Grzegorz Wojtkowiak - zagrał na jeden z kontakt z Siergiejem Kriwcem, dostał piłkę z powrotem i pokonał Juraja Balaża, który niespodziewanie w przerwie zastąpił Kiełpina. Ogromne problemy ze skutecznością miał Rudniew - kilka razy znajdował się w doskonałych sytuacjach, ale nie trafiał w bramkę. Raz jednak trafił - po dośrodkowaniu Kriwca i złym wyjściu z bramki Słowaka Balaża. Wtedy jednak głupkowato zachował się Jakub Wilk, który wbił i tak zmierzającą do siatki piłkę. Ponieważ przed nim był tylko jeden obrońca, a bramkarz był za plecami lechity, sędzia odgwizdał spalonego. To Wilkowi Lech może "zawdzięczać" przyjemność spędzenia dodatkowych minut na stadionie w Bytomiu. Kolejne bramki w drugiej połowie już nie padły, choć Lech miał jeszcze sytuacje. Polonia skupiała się już tylko na obronie remisu. Gospodarze już pod koniec drugiej części meczu padali na murawę po skurczach, ale w dogrywce walczyli dzielnie. Mecz rozstrzygnął się w 100. minucie - Paweł Alancewicz sfaulował wbiegającego w pole karne Wojtkowiaka. Sędzia Borski podyktował rzut karny, a pomocnikowi Polonii pokazał drugą żółtą kartkę. Alancewicz schodząc z boiska się popłakał. Z 11 metrów nie spudłował Rudniew i od tego momentu Lech mógł już spokojnie kontrolować wydarzenia na boisku. Poznaniacy po raz pierwszy od 19 kwietnia wygrali mecz, w którym jako pierwsi stracili gola. Wtedy też grali w Pucharze Polski - wygrali w półfinale z pierwszoligowym wtedy Podbeskidziem Bielsko-Biała 3-2, choć to rywale wygrywali już 2-0 i jedną nogą byli w finale. Rudniew dołożył jeszcze jednego gola, tym razem z akcji. Dostał dokładne podanie od Rafała Murawskiego i nie dał szans Balażowi. W odpowiedzi Ukrainiec Maksym Pokotyluk obił słupek bramki Lecha. Lech to piąty ćwierćfinalista Pucharu Polski - przed awansowały już: Gryf Wejherowo, Ruch Zdzieszowice, Arka Gdynia i Śląsk Wrocław. Polonia Bytom - Lech Poznań 1-3 (1-1, 1-0) Bramki: 1-0 Paulista (15.), 1:1 Wojtkowiak (57.), 1-2 Rudniew (101., z rzutu karnego), 1:3 Rudniew (109.) Polonia: Kiełpin (46. Balaż) - Sinclair, Kulpaka ŻK, Kilar, Chomiuk - Pokotyluk ŻK, Vascak (87. Matusiak), Alancewicz ŻK, CzK, Świerczok ŻK, Mąka ŻK - Paulista (69. Michalak). Lech: Burić - Bruma (46. Wołąkiewicz), Wojtkowiak, Kamiński, Henriquez ŻK - Injac ŻK - Wilk, Drygas (46. Stilić, 75. Ubiparip ŻK), Murawski, Kriwiec - Rudniew. Sędziował Marcin Borski z Warszawy.