Kibice Legii Warszawa nareszcie mogą odetchnąć. Ten sezon nie musi być dla stołecznego zespołu stracony. Legia pokonała Lechię Gdańsk 4-0 w półfinale Pucharu Polski i w finale tych rozgrywek zmierzy się z Lechem Poznań. Trener Legii Maciej Skorża przed środowym meczem zapowiedział, że jego drużyna zagra w ustawieniu "semi-ofensywnym". Cokolwiek to oznaczało, efekt był całkiem dobry. Legia była drużyną lepszą od rywali, tworzyła więcej dogodnych okazji i od pierwszych minut sprawiała wrażenie, jakby bardziej chciała zagrać w finale rozgrywek, do którego we wtorek awans wywalczył "Kolejorz". Lechii animuszu starczyło natomiast tylko na kilka pierwszych minut, ale uderzenia Abdou Traore i Bediego Buvala były bardzo niecelne. Widząc nieporadność gości, coraz śmielsze ataki konstruowała Legia. W 10. minucie szansę na zdobycie bramki miał Michal Hubnik, ale Czech w dogodnej sytuacji nie zdołał dojść do piłki. Kwadrans później aktywny Miroslav Radović ograł na lewym skrzydle kilku rywali i uderzył z okolic narożnika pola karnego, piłka odbiła się jeszcze od nóg Marcina Pietrowskiego i wpadła do siatki obok bezradnego Pawła Kapsy. Zamiast rzucić się do odrabiania strat, gdańszczanie jeszcze bardziej zabarykadowali się na swojej połowie. Trener Tomasz Kafarski zaciskał tylko pięści i klął pod nosem widząc bezradność swoich podopiecznych. Tymczasem Legia po wyjściu na prowadzenie z każdą chwilą nabierała coraz większej pewności siebie i długimi fragmentami nie schodziła z połowy rywali. W 64. minucie po świetnym dośrodkowaniu Jakuba Wawrzyniaka w polu karnym najwyżej do piłki wyskoczył Ivica Vrdoljak i głową skierował futbolówkę do siatki. Lechia zupełnie straciła wówczas nadzieję na awans, a gospodarze na dobre "rozbujali się" i zwietrzyli szansę na wysokie zwycięstwo. Nareszcie dobrze grał Manu, który nie tylko wykorzystywał swoją szybkość, ale dostrzegał także lepiej ustawionych partnerów. W 79. minucie portugalski skrzydłowy Legii uruchomił na lewej stronie wprowadzonego po przerwie Michała Kucharczyka, a ten płasko dośrodkował w pole karne rywali. Formalności nie zdołał co prawda dopełnić ustawiony tuż przed pustą bramką Hubnik, ale uczynił to za niego obrońca Lechii - Krzysztof Bąk, który rozpaczliwym wślizgiem "wjechał" z piłką do własnej bramki. Kilkadziesiąt sekund później było już 4-0. Tym razem Manu świetnie dośrodkował na głowę osamotnionego w polu karnym Kucharczyka, a ten nie dał szans Kapsie. W ostatnich sekundach meczu Legia miała jeszcze jedną okazję na zdobycie bramki, ale bramkarz Lechii zdołał powstrzymać szarżującego Manu. Czy awans do finału Pucharu Polski to już koniec trwającego od kilku miesięcy kryzysu Legii? Na to pytanie trudno odpowiedzieć. Jeśli jednak podopieczni Macieja Skorży w kolejnych meczach zagrają z takim samym zaangażowaniem jak w środę, to może nie będą musieli wstydzić się za ten sezon. Powiedzieli po meczu: Tomasz Kafarski, trener Lechii Gdańsk: Skończył się sen i marzenie o zdobyciu Pucharu Polski i po raz drugi z rzędu odpadliśmy w półfinale tych rozgrywek. Gratuluję trenerowi Maciejowi Skorży, że wytrzymał presję, bo wiadomo było, że od tego spotkania miała zależeć jego przyszłość. Nie wydaje mi się natomiast, że przegraliśmy ten mecz w szatni. Nie zabrakło nam wiary w swoje umiejętności. Ten mecz był podobny do tego z jesieni w ligowych rozgrywkach, kiedy wygraliśmy 3-0. Parę miesięcy temu siedziałem tu w innym nastroju. W moim zespole coś się jednak zablokowało. Maciej Skorża, trener Legii Warszawa: Zrobiliśmy najważniejszą rzecz jaką zakładaliśmy przed meczem, bo udało nam się obronić jednobramkową przewagę z pierwszego meczu. Wiemy w jakiej sytuacji jest Legia i teraz zrobimy wszystko, aby triumfować również w finale. Przed meczem powiedziałem, że jeśli ktoś w takim meczu ma problemy z motywacją, to pomylił adresy. To chyba najwyższe zwycięstwo Legii w oficjalnym meczu, od kiedy jestem trenerem tego zespołu. To będzie już mój trzeci finał Pucharu Polski. Ostatnio przegrałem z Legią po rzutach karnych. We wtorek mocno trzymaliśmy kciuki za Podbeskidzie Bielsko-Biała, ale fakt, że zagramy z Lechem zrobi lepiej dla Pucharu Polski. Oba zespoły będą grały z nożem na gardle. Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 4-0 (1-0). Pierwszy mecz: 1-0. Awans - Legia. Bramki: 1-0 Marcin Pietrowski (25. samobójcza) 2-0 Ivica Vrdoljak (64.) 3-0 Krzysztof Bąk (78. samobójcza) 4-0 Michał Kucharczyk (79.) Legia Warszawa: Wojciech Skaba - Jakub Rzeźniczak, Dickson Choto, Inaki Astiz, Jakub Wawrzyniak - Manu, Ariel Borysiuk (83. Alejandro Cabral), Ivica Vrdoljak, Miroslav Radovic, Maciej Rybus (73. Michał Kucharczyk) - Michal Hubnik (80. Michał Żyro). Lechia Gdańsk: Paweł Kapsa - Marcin Pietrowski, Luka Vucko, Krzysztof Bąk, Vytautas Andriuskevicius (46. Levon Airapetian) - Ivans Lukjanovs (78. Kamil Poźniak), Marko Bajić (64. Tomasz Dawidowski), Łukasz Surma, Paweł Nowak, Abdou Traore - Bedi Buval. Żółte kartki: Legia - Ivica Vrdoljak, Manu; Lechia - Paweł Nowak, Łukasz Surma, Abdou Traore. Sędzia: Paweł Pskit (Łódź). Widzów 16 448. Tutaj prowadziliśmy relację na żywo z meczu Legia - Lechia. Kliknij!