"Wraz z trenerem Zbigniewem Klimowskim jesteśmy już w drodze do kraju. Samochody, którymi przyjechaliśmy do Norwegii, zostały załadowane w Oslo na prom. Teraz czeka nas nocna podróż, po niej kilkanaście godzin jazdy" - poinformował trener polskiej kadry Łukasz Kruczek, dodając, że zawodnicy wrócą w czwartek rano samolotem. Przez ostatnie trzy dni polska ekipa, z Adamem Małyszem na czele, trenowała na olimpijskiej skoczni w Lillehammer, gdzie w ostatni weekend rozegrano dwa konkursy PŚ. W pierwszym Małysz był trzeci, a w drugim - po raz pierwszy w historii - czterech Polaków uplasowało się w czołowej "15": Kamil Stoch zajął 7. miejsce, Małysz był ósmy, Krzysztof Miętus - 12., a Marcin Bachleda - 15. Po odwołaniu zaplanowanych na najbliższy weekend zawodów PŚ w czeskim Harrachovie, Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) zdecydowała, że za tydzień w szwajcarskim Engelbergu odbędą się trzy, a nie dwa konkursy. Do tego czasu Polacy będą głównie odpoczywać. "Na najbliższe dni wszyscy kadrowicze, także trenujący pod okiem Hannu Lepistoe Małysz, mają takie same plany - spędzą je w domach, z najbliższymi. Na początku przyszłego tygodnia będziemy chcieli ruszyć gdzieś i jeden dzień poskakać, najlepiej w drodze do Engelbergu. Gdzie i czy w ogóle znajdziemy dobre warunki - tego jeszcze nie wiemy. Jeżeli nie będzie można potrenować na śniegu, to skakać będziemy dopiero w kwalifikacjach do konkursów w Szwajcarii" - dodał Kruczek.