"Realnie mogłam myśleć o zwycięstwie tylko w inauguracyjnym pojedynku nad Holenderką Sanne Verhagen, wicemistrzynią świata juniorek, ale kompletnie nie spodziewałam się, że zajdę aż tak wysoko" - powiedziała Podolak. Z Verhagen młoda zawodniczka wygrała przez waza-ari w dogrywce, podobnie jak z brązową medalistką olimpijską z Aten Kubanką Yurileidys Lupetey. "Byłam w szoku po pokonaniu Lupetey. Do tej pory sukcesy odnosiłam tylko w juniorkach, m.in. triumfowałam w ubiegłorocznym Pucharze Europy w Cetniewie, a w kilku innych imprezach tego cyklu byłam na podium. Natomiast w seniorkach jedyne osiągnięcie to brąz mistrzostw Polski 2011. W półfinale przegrałam z Martą Kubań, która jednak wróciła do 52 kg" - przyznała judoczka pochodząca z Zamościa. Znacznie mniej do powiedzenia miała w konfrontacjach z Chinką Wang Hui i Hiszpanką Isabel Fernandez. Przed ostatnią walką siedzący na trybunach Areny Ursynów ojciec Podolak krzyknął: "Ucz się na błędach". "Mimo że dokładnie wiedziałam, jak się bije Fernandez, na macie nie udało mi się zrealizować założeń taktycznych. Dwie akcje, po których ona zdobywała waza-ari, to były kopie" - stwierdziła. Niespodziewanie przed Podolak otworzyła się szansa na liderowanie polskiej kadrze w kat. 57 kg. Do Warszawy nie przyjechała Małgorzata Bielak, zaś Agata Perenc odpadła już po inauguracyjnej konfrontacji. "Chyba jeszcze za wcześnie o myśleniu o reprezentacji seniorskiej, ale gdybym dostała możliwość rywalizowania w kwietniowych mistrzostwach Europy w Czelabińsku, podjęłabym rękawicę. Do odważnych świat należy" - powiedziała.