Mecz zaczął się niezbyt pomyślnie dla Polaków. Rywale objęli prowadzenie 3:1. Potem jednak inicjatywę przejęli podopieczni Andrei Anastasiego i zdobyli pięć kolejnych punktów. Wtedy musiał zareagować trener Chińczyków i poprosił o czas. Przyniosło to pewien efekt, gdyż na przerwę techniczną jego podopieczni schodzili przegrywając "tylko" 6:8. Niestety po wznowieniu gry nastąpił zły okres w dla naszych siatkarzy. Rywale mocno serwowali, skutecznie zbijali i szybko wyszli na prowadzenie 13:10. Anastasi poprosił o czas, wprowadził do gry Michała Winiarskiego, lecz nie zdało się to na wiele. Rywale na przerwę techniczną schodzili w dobrych nastrojach prowadząc 16:12. Nasi wciąż byli bezradni. Przy stanie 15:20 znowu interweniował nasz trener, lecz po wznowieniu gry Chińczycy zdobyli punkt asem serwisowym. Ta partia była już stracona. Gładka porażka w pierwszym secie nie wstrząsnęła naszym zespołem, choć przez moment wydawało się, że nasi mogą zdominować rywala. Chińczycy świetnie jednak bronili i objęli prowadzenie 8:7, a potem 10:7. Zirytowany nasz rozgrywający - Paweł Zagumny usiadł na ławce, z jego miejsce zajął Łukasz Żygadło. Ta roszada przyniosła efekt, bo Polacy wygrali trzy kolejne akcje i był remis po 10. Potem trwała walka "punkt za punkt". Nieco skuteczniejsi byli Polacy i na drugą przerwę techniczną schodzili prowadząc 16:15. Przy prowadzeniu "Biało-czerwonych" 18:16 kontuzji (skręcił staw skokowy) doznał kluczowych zawodnik rywali - Ping Chen, a zamieszanie w szeregach rywala nasi wykorzystali obejmując prowadzenie 20:17. Nasi już nie wypuścili szansy, a seta zakończył mocnymi atakami Jakub Jarosz, który był naszym najlepszym zawodnikiem. Również w trzeciej partii można było na niego liczyć. Dobrze serwował i skutecznie zbijał. Mimo że przegrywali na początku drugiego seta 0:2, to potem udało się wypracować przewagę (8:5, 9:6, 10:6, 12:8). Błędy w przyjęciu zagrywki sprawiły jednak, że rywale zbliżyli się na jeden punkt (15:14, 16:15). Potem odrobili straty i było po 16, a gdy został zablokowany Jarosz, Chińczycy objęli prowadzenie 19:18, a za chwilę 20:19. Nasi skoncentrowali się i wygrali trzy następne akcje. Przy stanie 22:20 Bartosz Kurek przebił się przez blok rywali, a potem jeden z Chińczyków zaatakował w aut. Po nerwowej wymianie Polacy wygrali trzecią partię już przy pierwszym setbolu. Nasi podbudowani tym sukcesem świetnie zaczęli czwartą partię. Mocno serwował Jarosz, ze środka atakował wprowadzony do gry Piotr Nowakowski i przede wszystkim nie do minięcia był nasz blok. Dzięki temu na przerwę techniczną schodziliśmy prowadząc 8:3. Nasi nie odpuszczali i powiększyli przewagę do siedmiu punktów (11:4). Trener rywali poprosił o czas. Na niewiele się to zdało, bo nasi już poczuli krew i zdobywali kolejne punkty obejmując prowadzenie 16:8. Przy stanie 18:10 coś się zacięło w grze naszej drużyny i Chińczycy zdobyli kolejno cztery punkty! Trener Anastasi wziął czas. Przyniosło to skutek, bo Polacy wygrali dwie następne akcje m.in. po skutecznym ataku Kurka. Nasi już spokojnie kontrolowali przebieg gry i zakończyli spotkanie w drugim meczbolu. MVP spotkania został Jarosz, który zdobył 20 punktów. W poniedziałek "Biało-czerwoni" zmierzą się z mistrzami olimpijskimi Amerykanami (godz. 7.00 czasu polskiego). Polska - Chiny 3:1 (17:25, 25:20, 25:21 25:19) Polska: Zagumny (3), Kurek (18), Bartman (3), Wiśniewski (4), Kubiak, Możdżonek (8), Ignaczak (libero) oraz Nowakowski (3), Winiarski (12), Jarosz (21) i Żygadło Chiny: Bian Hongmin (12), Zhang Chen (11), Liang Chunlong (6), Zhong Weijun (14), Chen Ping (7), Li Runming (3), Ren Qi (libero) oraz Zhan Guojun, Yuan Zhi (1) i Song Jianwei (3) Fukuoka Iran - USA 0:3 (15:25, 25:27, 14:25) Polska - Chiny 3:1 (17:25, 25:20, 25:21, 25:19) Japonia - Egipt 3:1 (27:29, 25:17, 25:23, 25:12) Hamamatsu Serbia - Rosja 0:3 (16:25, 16:25, 15:25) Argentyna - Brazylia 0:3 (22:25, 20:25, 21:25) Kuba - Włochy 3:1 (25:21, 19:25, 25:20, 25:17)