Kapryśna aura organizatorom z Lang Teamu przyprawiła palpitacje serca już nad ranem, na długo przed startem najlepszych kolarek górskich. - Nad Jelenią Górą, a zwłaszcza nad Górą Szybowcową przeszła taka nawałnica, że nasze namioty i część balonów sponsorskich aż fruwały - opowiadał Adam Siluta, szef marketingu w Lang Teamie. Przez całą sobotę padał ukośny deszcz. I tak trudny tor stał się przez to ekstremalnym. Z tego powodu zrezygnowano z pierwszego w Polsce uphillu, czyli podjazdu pod bardzo stromą ścianę na wyścigi. - Dlaczego odwołaliście wyścigi pod górkę. Jakie względy bezpieczeństwa? Co z tego, że ślisko? Co by mi się mogło stać? Najwyższej bym się wywrócił - protestował w namiocie Lang Teamu jeden z amatorów ścigania na rowerach górskich. W niedzielę wystartuje w Scandia Maratonie. Największą atrakcją, magnesem dla publiczności miał być ostatni start przed odlotem do Pekinu Mai Włoszczowskiej, Aleksandry Dawidowicz i Marka Galińskiego. Trener naszej kadry Zbigniew Piątek postanowił jednak, że na tak trudnej trasie nie ma co ryzykować. Dziewczyny odlecą do Warszawy, gdzie nie pada i tam sobie zrobią mocny trening - powiedział Piątek. Galiński postanowił wystartować, ale treningowo. - Zrobię kilka pętli na zasadzie rozgrzewki i na tym koniec - zapowiedział Marek i tak też zrobił. Warto dodać, że dopóki jechał, był liderem. Siedział mu na kółku Dariusz Batek i to on wygrał ostatnią odsłonę Grand Prix. Zostawił za plecami Czechów - Jirziego Friedla i Tomasza Vokrohlika oraz Adriana Brzózkę z Piechowic. Wygrana w klasyfikacji generalnej przypadła tymczasem młodszemu z Brzózków - Piotrowi, który w Jeleniej Górze przyjechał na ósmym miejscu. - Kilka dni temu miałem zatrucie pokarmowe. Moja forma nie była najwyższa, dlatego obliczyłem, że aby utrzymać pierwsze miejsce w "generalce" muszę być co najmniej ósmy. To się udało - opowiadał nam Piotr Brzózka. To jego drugi tegoroczny sukces po zdobyciu mistrzostwa Polski. Piotr paradował na Górze Szybowcowej z czekiem na osiem tys. zł. Dostał też markowy skuter. Obiecuje jednak, że nie zostawi dla niego roweru. A jak ocenia szanse naszych olimpijczyków? - Z medalami dla Polaków w Pekinie jest na razie cienko. Mam przeczucie, że nasi "emtebowcy" namieszają w czołówce - prorokuje Piotr. Pogoda przegoniła kibiców. Choć na Szybowcowej jest wspaniała perspektywa, można z niej śledzić niemal całą trasę, na trasie, a nawet na mecie była tylko garstka kibiców. A szkoda, bo organizatorzy stanęli na głowie, by wszystko było na światowym poziomie. Pod nieobecność Włoszczowskiej w wyścigu pań triumfowała Magdalena Sadłecka przed swą koleżanką z Hallsa Anną Szafraniec. Michał Białoński, Jelenia Góra