Oba zespoły stworzyły bardzo dobre i trzymające w napięciu do ostatnich sekund widowisko. W ekipie gości zabrakło kontuzjowanego centra Sauliusa Kuzminskasa, ale i tak Trefl wygrał walkę na tablicy 38:27. Początek spotkania zapowiadał, że mistrzowie Polski zdeklasują sopockiego beniaminka. W piątej minucie gospodarze prowadzili 14:8, jednak pięć minut później, głównie za sprawą Jana-Hendricka Jagli, który zdobył osiem punktów, wyszli na prowadzenie 26:8. Przewagę gdyńskiego zespołu zdołał jednak w końcówce pierwszej kwarty trochę zniwelować Lawrence Kinnard. Amerykanin trafił najpierw za dwa, a następnie umieścił piłkę w koszu zza linii 6,25 metra. Drugą kwartę rozpoczął akcją 2+1 Piotr Szczotka, jednak goście systematycznie odrabiali straty. W 22. minucie po trafieniu Kinnarda był remis 47:47, a pięć minut później po trójce Iwo Kitzingera zrobiło się nawet 55:52 dla Trefla. Gospodarze bardzo szybko odzyskali jednak inicjatywę. Za chwilę po takim samym rzucie Daniela Ewinga Asseco Prokom wyszedł na prowadzenie 57:55, a dzięki kolejnym czterem trójkom - po dwie zanotowali Ewing i Logan - w 37. minucie przewaga mistrzów Polski wynosiła już 10 punktów - 74:64. W ekipie gospodarzy słabiej spisywał Qyntel Woods, który pierwsze punkty, po spudłowaniu wcześniej sześciu rzutów, zdobył dopiero w 37. minucie. Po jego trafieniu gdynianie prowadzili już 78:65. Chyba jednak trochę za wcześnie uwierzyli, że wygrali to spotkanie, bo 94 sekundy przed końcem po rzucie za trzy pkt Gintarasa Kadziulisa Trefl przegrywał tylko 72:78. Na więcej wyraźnie zmęczonych sopocian nie było jednak już stać. Asseco Prokom -Trefl Sopot 82:74 (26:13, 21:31, 21:13, 14:17) Punkty: Asseco Prokom Gdynia: David Logan 19, Daniel Ewing 16, Ronald Burrell 12, Jan-Hendrik Jagla 9, Ratko Varda 7, Lorinza Harrington 5, Adam Hrycaniuk 5, Qyntel Woods 4, Piotr Szczotka 3, Mateusz Kostrzewski 2, Adam Łapeta 0. Trefl Sopot: Gintaras Kadziulis 19, Michał Hlebowicki 16, Lewrance Kinnard 12, Iwo Kitzinger 10, Cliff Hawkins 7, Łukasz Ratajczak 6, Marcin Stefański 4, Paweł Kowalczuk 0, Paweł Malesa 0. Powiedzieli po meczu: Karlis Muiznieks (trener Trefla Sopot): "Wygraliśmy dwie kwarty, byliśmy lepsi w walce na obu tablicach, ale i tak przegraliśmy to spotkanie. Moim zdaniem o naszej porażce zadecydowała trzecia kwarta, w której rywale nam odskoczyli, a pogoń za tak znakomitym zespołem jakim jest Asseco Prokom kosztowała nas mnóstwo sił. Chciałbym podziękować swoim zawodnikom za twardą walkę. Jeszcze nie wiem, czy we wtorek do gry będzie gotowy Kuzminskas, niemniej jestem przekonany, że wszyscy moi koszykarze będą przygotowani do kolejnej wielkiej bitwy". Tomas Pacesas (trener Asseco Prokom Gdynia): "Gratuluję zawodnikom Trefla dobrej gry i ambitnej walki. Na przebiegu tego spotkania zaważyła z pewnością wygrana przez gości zbiórka. Sopocianie zdominowali zwłaszcza atakowaną tablicę. W drugim spotkaniu musimy zdecydowanie poprawić ten element. Jestem nie tyle zaskoczony, ile wręcz przerażony dyspozycją Woodsa, który zagrał bardzo słabo. Takie spotkania zdarzają się jednak najlepszym zawodnikom i mam nadzieję, że we wtorek zobaczymy Qyntela w normalnej formie, do jakiej zdążył nas przyzwyczaić.