W meczu gwiazd grają najlepsi gracze NFL, głosują na nich kibice, trenerzy, a także dziennikarze. Wybrani tą drogą gracze podzieleni na dwie ekipy, reprezentują konferencje, w których występują ich macierzyste drużyny. Dominacja AFC szybko potwierdziła się nie tylko w Superbowl, ale także w sobotę w Honolulu, chociaż wybrańcy z NFC po trzech i pół minutach gry prowadzili już 10-0. A jednak pierwszą kwartę wygrała AFC aż 21-13. Futboliści obu zespołów postawili na widowiskową grę, szczególnie podobało się 55 jardowe podanie Richa Gannona do Marvina Harrisona, zakończone przyłożeniem tego ostatniego. - Rich ma świetny przegląd sytuacji na całym boisku - mówił bohater sprzed tygodnia najlepszy gracz Superbowl, Tom Brady. - Wiele rzeczy można się od niego nauczyć - dodał, oceniając zagranie Gannona, Brady. Ponad 50 000 widzów, przy pięknej słonecznej pogodzie zobaczyło mnóstwo nietuzinkowych zagrań i fajerwerków taktycznych, na skuteczność też nikt nie narzekał. Tylko do przerwy było 28:16 dla AFC. W trzeciej kwarcie popisywały się linie defensywne obu drużyn, stąd żadnej z nich nie udało się zdobyć punktów. Zdesperowani nieco coachowie NFC zdecydowali się na fieldgoal aż z 63 jardów, jednak strzał Davida Akersa był nieco za krótki. Gracze nadrobili to w czwartej kwarcie, kiedy to quarterback Eagles, Donovan McNabb rzucał dużo lepiej od swego poprzednika Jeffa Garcii z San Francisco 49-ers. Gracze NFC wreszcie jakby zaskoczyli. Po tym jak McNabb podał do Owensa wydawało się, że przełamią się i nadrobią stratę punktowa do rywali. W odpowiedzi jednak 3 minuty pozniej Jason Elam kopnal fieldgoal z 53 jardow dla AFC, a po kilkupodaniowej akcji Ty Lawa z Ray Lewisem, ten ostatni przedarł się w pole punktowe, co dało prowadzenie AFC aż 38-23. Dla konferencji NFC jeszcze Garrison Hearst zdobył touchdown, zmniejszając rozmiary porażki, ale to wszystko na co było stać jego zespół tego dnia. Tak jak przed rokiem triumfowała AFC 38-30. Smaczkiem był też występ naprzeciwko siebie obu rozgrywających sprzed tygodnia. Tom Brady z New England Patriots, choć nie grał wiele, znów jego zespół okazał się lepszy od drużyny Kurta Warnera z St.Louis Rams. W tym sezonie o krok od występu w meczu Probowl był nasz Sebastian Janikowski. Polak wygrał nawet glosowanie fanów, jednak jego fatalny występ przeciwko Titans sprawił, że większe uznanie w oczach trenerów i dziennikarzy na pozycji kopacza zyskał Jason Elam z Denver Broncos. W Probowl wystąpił za to przyjaciel Janikowskiego, a do niedawna również sublokator, ustawiający mu piłkę przed każdym fieldgoal Shane Lechler, ktory uznany został najlepszym punterem w AFC. Lechler potwierdził klasę, bijąc aż dwukrotnie rekordową odległość puntu w Probowl, raz kopiąc na odleglość 70, a raz aż na 73 jardy. Dla Lechlera, tak jak dla Janikowskiego, był to dopiero drugi sezon w NFL, w przeciwieństwie do Polaka, który ma kontrakt jeszcze na dwa lata, Lechler miał tylko dwuletni kontrakt i teraz jako najlepszy punter w AFC, będzie miał bardzo dużo atutów przy negocjacji kontaktu z właścicielem Raiders, Alem Davisem. Oprócz Lechlera, Oakland Raiders w tegorocznym Probowl reprezentowali Rich Gannon, Tim Brown, oraz olbrzymi Lincoln Kennedy, który wsławił się tym, że prawie cały sezon zatrzymywał rywali kontuzjowanym barkiem. Od dawna mówi się o niekorzystnym terminie rozgrywania Probowl, gdyż rozgrywany po Superbowl nie wywołuje on już tak wielkiego zainteresowania. We wszystkich innych ligach w USA mecze gwiazd są w środku sezonu i mają charakter święta. Zwycięzcy, czyli gracze z konferencji AFC, za udział otrzymali po 30 000 dolarów na głowę, pokonani z NFC tylko po 15 000. Graczem meczu po raz drugi z rzędu został mający szafkę w szatni Raiders tuż obok Sebastiana Janikowskiego, quarterback Rich Gannon. - Łatwo jest grać, mając tak klasowych graczy na każdej pozycji, niemniej jednak cieszę się, że po raz drugi z rzędu zostałem uznany najlepszym graczem meczu w Probowl - mówił zadowolony Gannon. Sebastian Janikowski odgraża się, że w Probowl jeszcze na pewno zagra. - W głosowaniu kibiców, trenerów i dziennikarzy zająłeś drugie miejsce na swojej pozycji w AFC, byłeś wiec rezerwowym. - Miałem pecha, prowadziłem w głosowaniu fanów, ale mój fatalny występ z Titans, gdzie jak wiadomo trzykrotnie spudłowałem, pozbawił mnie udziału w Probowl. Na Hawaje nie pojechałem. Wiedziałem, że musi się zdarzyć cud, chyba że Jason Elam z Denver by złamał nogę, albo nabawił się jakiejś naprawdę poważnej kontuzji, to wtedy poleciałbym ja do Honolulu. Spróbuje za rok, wiem, że mnie na to stać. Na pewno jeszcze kiedyś zagram w Probowl. - Przed Świętami zagrałeś chyba swój najgorszy mecz z Titans. Jak ciężko ci było się po tym pozbierać? - To był mój najgorszy mecz w życiu, jeszcze nigdy przedtem nie spudłowałem 3 razy w meczu. Miałem bardzo smutne Święta, to naprawdę było dobijające. Na który kanał nie przełączyłem telewizor, wszędzie pudłujący Janikowski a to były Święta. Pogodziłem się z tym, że to już historia, koncentrowaliśmy się na dojściu do Superbowl, ale ta decyzja sędziów w meczu z Patriots pozbawiła nas najprawdopodobniej tytułu. Jak widać, która drużyna wygrała z Raiders po drodze, wygrała Superbowl. Pocieszam się, że do trzech razy sztuka, a to była dopiero moja druga próba - uśmiecha się Janikowski. - Czy nie spotkałeś się z krytyką kolegów z drużyny po tamtym fatalnym występie przed Świętami. Media nie zostawiały na tobie suchej nitki. - Nie, przeciwnie. W zespole jesteśmy jak rodzina, wszyscy podtrzymywali mnie na duchu, łącznie z trenerem Grudenem. - Czasem krytyka twojej osoby była bardzo surowa. To musiało Cię dotknąć. Całymi tygodniami tu w Kalifornii prawie nie było sportowego newsu bez ciebie. - Gazet wiele nie czytam, tyle tylko, żeby wiedzieć, co się dzieje. <a href="http://www.rmf.fm" target="_blank">Radia</a> nie słucham, a w telewizji po prostu zmieniałem kanał, jak o mnie mówili, żeby się nie dołować. Zwariowałbym, jakbym się przejmował tym, co o mnie wypisują czy mówią. Prasa podaje bardzo dziwne informacje, czasami są to historie wyssane z palca, bardzo dalekie od prawdy czy sensu. Pogodziłem się z tym i wcale nie zamierzam z tym walczyć. Chris Reiko, USA