W maju, podczas obrad Komitetu Wykonawczego UEFA, Michael Platini zaakceptował tylko jedno ukraińskie miasto, które może być pewne organizacji Euro 2012. Chodziło o stolicę Ukrainy - Kijów, natomiast Charków, Lwów i Donieck dostały czas na poprawienie infrastruktury i budowę stadionów. Termin mija 30 listopada, wtedy też UEFA ponownie zweryfikuje sytuację w "zagrożonych miastach", ale już teraz wydaje się, że Ukraińcy nie zdążą i będą musieli przełknąć gorycz porażki. "Na pewno nie jest tak, że my tylko czekamy, aż naszym partnerom powinie się noga. Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy: Ukraińcy zmagają się z ogromnymi problemami gospodarczymi, a w takich warunkach podołanie takiemu wyzwaniu, jak organizacja wielkiego turnieju piłkarskiego jest ekstremalnie trudna" - uważa minister sportu, Mirosław Drzewiecki. Drzewiecki zaznaczył, że Kraków cały czas powinien być w pogotowiu, gdyż: "Intuicja podpowiada, że Euro 2012 roku wciąż może odbyć się w więcej niż czterech polskich miastach" - zakończył minister sportu.